______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 31.05.1996 ISSN 1067-4020 nr 132 _______________________________________________________________________ W numerze: Norman Davies - Cztery strony i serce Izabella Wroblewska - Academy of St. Martin-in-the-Fields w Krakowie Jurek Krzystek - Akademia od Sw. Marcina Izabella Wroblewska - Wspomnienia o Kieslowskim _______________________________________________________________________ Gazeta Wyborcza, 2-3.09.95 Norman Davies CZTERY STRONY I SERCE ===================== Przed wojna mowilo sie o Polsce A - na zachodzie i o Polsce B - na wschodzie. Polonia superior i Polonia inferior. Bylo wiadome, ze Polska A jest bogatsza, bardziej zaawansowana w rozwoju, Polska B - biedniejsza, bardziej zacofana, troszke egzotyczna. Podobnie dzisiaj jest z Europa. Europa A na zachodzie i Europa B postkomunistyczna - na wschodzie. Europa superior i Europa inferior. Slyszalem nawet o Europie bialej i Europie czarnej. Naukowcy, jesli nie mowia tego otwarcie, to daja do zrozumienia, ze Zachod stoi wyzej nie tylko materialnie i technologicznie, ale rowniez politycznie, kulturowo i moralnie. Tym samym Wschod jest nie tylko biedniejszy, ale anarchistyczny, sklocony, szowinistyczny, prymitywny, opanowany przez bigoterie, ksenofobie, mafie, pseudodemokratow. Zachod jest wyrazem chwaly, Wschod - wyrazem pogardy. Z takimi pogladami nie moge sie zgodzic. Sprobuje wyjasnic, skad wzial sie ten mit i jak mozna inaczej spojrzec na rzeczywistosc - i na Zachodzie i na Wschodzie. Geografia bajkowa ----------------- Istnieja rozne rodzaje geografii. Okreslenie to jest bardzo elastyczne. Istnieje np. geografia fizyczna, w ktorej wschod znaczy wschod i zachod znaczy zachod. Ale w geografii politycznej np. Japonia i Izrael potrafia nalezec nie do Wschodu, ale juz do Zachodu. Istnieje rowniez geografia relatywna: np. obszar, ktory dla Europejczykow jest Bliskim Wschodem, dla mieszkancow dalekiej Azji jest dalekim zachodem. Nade wszystko jednak istnieje geografia subiektywna, a nawet bajkowa, w ktorej dozwolone jest fantazjowanie. Pamietam, 20 lat temu podczas pierwszego mojego wykladu w Londynie w jezyku polskim, kiedy osmielilem sie powiedziec, ze Polska jako czlonek Paktu Warszawskiego jest w Europie Wschodniej, pewien polski patriota przerwal mi wyklad uwaga: "Prosze zrozumiec, Polska jest zachodnim krajem, ktory tylko przypadkowo i nie z wlasnej winy znalazl sie na Wschodzie." Tak wyglada geografia elastyczna. Niezyczliwy stosunek do Wschodu nie jest sprawa wylacznie wewnatrzeuropejska. Slynny amerykanski profesor pochodzenia palestynskiego Eduard Said udowadnia, ze orientalizm, czyli tradycyjna wiedza Europejczykow o swiecie arabskim i muzulmanskim, zostal zbudowany na falszywych i pogradliwych zalozeniach. Sposob myslenia, ktory Said nazywa psychicznym kolonializmem (<>), chetnie opisywal egzotyke i ciekawostki cywilizacji wschodniej, ale nie dopuszczal, by Orient stal sie powaznym, rownorzednym partnerem chrzescijanskiej Europy. Zachodnia postawa wobec Europy Wschodniej przypomina czasem postawe wobec Orientu arabskiego. Rzymianie i barbaria, wierni i niewierni ---------------------------------------- Wrocmy jednak do Europy. Zadaje sobie pytanie: jakie sa poziomy wiedzy i niewiedzy, informacji i deinformacji, ktore tworza ten tradycyjny obraz Europy B. Znajduje nastepujace: warstwy historyczne, religijne, spoleczno-gospodarczo-kulturowe, rasistowskie i polityczne. Warstwa historyczna zaczyna sie od Herodota, ktory chwalil wolny Zachod i pogardzal despotycznym, perskim Orientem. Mocne fundamenty dalo jej tez imperium rzymskie. Jego granice dzielily polwysep europejski na dwie czesci. Wyznaczaly je limes wzdluz Renu i Dunaju. Na zachodzie i poludniu od nich byl swiat prawa, porzadku i wysokiej kultury - swiat rzadzony przez Rzym. Na wschodzie i polnocy rozciagal sie prymitywny, anarchistyczny, niepismienny swiat barbarzyncow. Ten podzial odbija sie echem jeszcze dzisiaj. W Niemczech np. nadrenska Kolonia, kiedys rzymska, ma zupelnie inny klimat kulturalny niz chociazby barbarzynski Berlin. Bawaria przeciez to nie Prusy. Na Balkanach natomiast pozostaly slady innej historycznej granicy imperialnej - linia otomanska. Na zachod od niej leza kraje niegdys przygraniczne - Chorwacja, Polska, Wegry, Ukraina - ktore okreslaja siebie jako <>, przedmurze chrzescijanstwa. Na wschod od tej linii znalazly sie kraje, ktore przezyly dlugie wieki pod panowaniem turecko-islamskim, jak Serbia, Bulgaria, Grecja. Wedlug obowiazujacego schematu nalezaloby powiedziec: zwycieski Zachod pozostal wierny, pokonany Wschod wpadl w rece niewiernych. Ignorancja z pogarda -------------------- Warstwa spoleczno-ekonomiczna podzialu Europy wiaze sie z nierownomierna modernizacja cywylizacyjna na Wschodzie i Zachodzie. Pierwszym krajem przemyslowym byla Anglia, warsztat swiata 150 lat temu, gdy w Polsce i Rosji wiekszosc ludnosci odrabiala jeszcze panszczyzne. Po Anglii uprzemyslowienie nastapilo w Belgii, polnocnej Francji, w Zaglebiu Ruhry, na Slasku. W krajach wschodnich dopiero w polowie XX w. W Rosji najwieksze przypada na lata 30. naszego wieku, wiaze sie ze stalinowskim systemem planow 5-letnich. W Polsce - dopiero po II wojnie swiatowej, juz w PRL. Opoznienia te pokazuje stereotypowy przyklad: podczas gdy zachodni robotnik przyjezdza do fabryki samochodem, wschodni chlop jedzie w pole furmanka. Szczegolnie wazna role w tym podziale odegrala emigracja. Miliony ludzi szukaly pracy w zaglebiach przemyslowych i wielkich osrodkach miejskich Zachodu. Ci, ktorym udalo sie, nie zawsze chcieli pamietac o swoich wschodnich korzeniach. Na przyklad asymilowani Zydzi - a wielu z nich na poczatku naszego wieku przodowalo w zyciu naukowym i artystycznym Berlina czy Wiednia - czesto tracili poczucie wspolnoty z tradycyjnym zydostwem Wschodu, skad pochodzili. Ostjuden, zydostwo wschodnie, nawet wsrod Zydow bylo okresleniem pejoratywnym, pogadliwym. I tak Wieden wprowadza nas do ideologii III Rzeszy. Zatem warstwa podzialow rasistowskich. Wydaje mi sie, ze Adolf Hitler wlasnie na ulicach Wiednia przed I wojna zetknal sie z pogarda dla Wschodu, z pojeciem nizszosci Slowian, Zydow, Cyganow. Pojecia te staly sie fundamentem strategii nazistowskich Niemiec w zdobywaniu przestrzeni zyciowej na Wschodzie - <>. Nie warto uzasadniac absurdu tamtej rasistowskiej teorii, wystarczylo przyjrzec sie wybitnym czlonkom aryjskiej "rasy panow" - wysocy jak Goebbels, wysmukli jak Goering, blondyni jak Hitler. Nikt tej teorii nie traktowal serio, ale nie jestem pewien, czy jakies podswiadome resztki nie drzemia jeszcze na Zachodzie. Zelazna kurtyna na 50 lat przerwala normalne stosunki miedzy wschodnia a zachodnia Europa. Z braku kontaktow rodzila sie ignorancja, ktora jest rownie szkodliwa jak pogarda. Upadek muru berlinskiego spowodowal naplyw ogromnej nowej fali emigrantow, uchodzcow, koczownikow i Cyganow. Mimo duzej stosunkowo zachodniej tolerancji moga budzic oni jednak dawne przesady. Dystanse emocjonalne -------------------- Polityczne warstwy podzialu Europy sa wielostronne. Ograniczam je do dziedzictwa imperializmu, teorii nacjonalizmu i skutkow zimnej wojny. Mocarstwa imperialne powstaly wczesniej na Zachodzie: Portugalia, Hiszpania, Francja, Wielka Brytania, pozniej Belgia, Holandia, Niemcy, Wlochy. We wschodniej Europie imperia austriackie i otomanskie oslably wczesnie, przetrwala Wielka Rosja, partner i sojusznik mocarstw zachodnich w dwoch wojnach swiatowych. W praktyce dyplomatycznej liczyly sie jedynie wielkie mocarstwa, mniejsze panstwa i narody nie maja znaczenia. Moga byc jedynie przedmiotem lask, irytacji lub apatii wielkich. Przypomne fatalne slowa brytyjskiego premiera Chamberlaina podczas kryzysu monachijskiego w 1938 r. Dla utrzymania brytyjskiego imperium chcial uniknac kosztownej wojny w Europie, tymczasem "odlegle kraje, o ktorych nic nie wiemy", jak wyrazil sie o Czechoslowacji, sprawialy klopoty: nie chcialy oddac Niemcom Sudetow. W slownictwie Chamberlaina "odlegly" oznaczal dystans emocjonalny, a nie geograficzny. Niektore modne teorie naukowe nacjonalizmu wiaza sie z socjologia modernizacji i z dziedzictwem imperializmu. Podkresla sie np. kontrast miedzy liberalnymi, postepowymi wspolnotami narodowymi na Zachodzie i zacofanym, fanatycznym nacjonalizmem typu wschodniego. Zwolennicy tej teorii wyciagaja wnioski na podstawie poziomu kultury i analiz spoleczno-ekonomicznych. Jesli, jak twierdzi prof. Ernest Gellner z Cambridge, rozwoj tozsamosci narodowej jest spowodowany przez modernizacje spoleczno-gospodarcza, tzn. przez urbanizacje, industrializacje, szkolnictwo, mass media itp., staje sie oczywiste, ze inny bedzie charakter nacjonalizmu tam, gdzie modernizacja nastapila wczesniej, niz tam, gdzie przyszla pozniej. W glowach zimna wojna --------------------- W tym kontekscie dziedzictwo zimnej wojny okazalo sie spektakularnie szkodliwe. Co najmniej dwa powojenne pokolenia zostaly calkowicie wychowane w swiecie, w ktorym zachod i wschod Europy byly izolowane od siebie niemal we wszystkich sferach. Dialektyka prawie totalna, wspierana klimatem wrogosci i odsrodkowymi kierunkami rozwoju. Zachodnie nauki polityczne i tzw. sowietologia malo interesowaly sie kultura, historia lub tradycjami krajow zza zelaznej kurtyny. Cala uwage skupialy na rzadzacym systemie komunistycznym i na wariantach totalitarnych. Mowiono o krajach komunistycznych, a nawet o narodach komunistycznych, jakby sowiecki komunizm definiowal ich istnienie. Na Wschodzie z kolei wladze potepialy dekadencki, militarystyczny i kapitalistyczny Zachod, jakby byl on monolitem. W przeciwienstwie do oficjalnego stanowiska wladz ludzie uznawali Zachod - bez praktycznej jego znajomosci - za raj wymarzony. Dlugo trzeba bedzie leczyc sie z tych nieporozumien. Co dzis mozemy robic? Przede wszystkim unikac stereotypow. Przyszedl czas uznania roznorodnosci Zachodu i roznorodnosci Wschodu. Startujac z tego punktu mozna dopiero rozpoczynac prawdziwe studia porownawcze. Anglia to nie to samo co Szkocja, Belgia to nie Portugalia, Ukraina to nie Rosja, Rumunia to nie Albania itd. Polska, kraj dawnego Wschodu, pod pewnymi wzgledami moze miec wiecej wspolnego z niektorymi narodami Zachodu niz z najblizszymi sasiadami. Falszywa historia jest matka falszywej polityki - pisal dawno temu krakowski historyk Jozef Szujski. Podobnie jest z dialektyka geograficzna. Mowimy stale tylko o Wschodzie i Zachodzie, jakby w naszych glowach ciagle toczyla sie zimna wojna. A przeciez istniej, i istnial dawniej, podzial Europy na Polnoc i Poludnie, na kraje baltyckie i srodziemnomorskie. Nie jest on mniej wyrazny niz podzial na Wschod i Zachod. Europa ma, i zawsze miala, co najmniej piec glownych regionow. Najwyzszy czas, aby myslec w kategoriach Polnoc, Poludnie, Zachod, Wschod i Srodek - centrum. Tytul jednej z moich ksiazek przypomina, ze jestesmy tutaj w Polsce "W sercu Europy". Przestanmy fascynowac sie tzw. cywilizacja zachodnia. Jej schemat, lansowany przez amerykanskie uczelnie, jest gleboko bledny. Ogranicza sie do wszystkiego, co w historii Europy jest uwazane za dobre, szlachetne i pozytywne. W takim wydaniu historia Europy przypomina szwajcarski ser gruyere, z wielkimi dziurami. Ser gruyere jest smaczny, ale jako model dla europejskiej historii bylby niedorzecznoscia. Lepiej przyjac slowa wielkiego poety niemieckiego, i europejskiego, Goethego zaczynajace sie od "Gottes is der Orient, Gottes is der Occident". "Wschod jest bozy, Zachod jest bozy. Kraje polnocne i kraje poludniowe, kraje zachodnie i kraje wschodnie, wszystkie bez wyjatku, sa w rekach Boga". Znaszli ten kraj? ----------------- A teraz krotka charakterystyka pewnego kraju tzw. typu wschodniego. Podam ja na podstawie pieciu cech, o ktorych mowilismy w odniesieniu do Europy. Kraj ten nigdy nie nalezal do imperium rzymskiego, nie ma tam drog ani miast rzymskich, ruin amfiteatrow ani lukow triumfalnych. Odwrotnie, dlugo utrzymal swoja prastara kulture poganska. W kraju tym do dzisiaj wiejski lud wierzy w czary, czarownice i krasnoludki. Dlatego w epoce powstan narodowych folklor odegral bardzo wazna role. Kraj ten przyjal chrzescijanstwo od Rzymu i stal sie czescia swiata lacinskiego. Zycie religijne rozwinelo sie w tym kraju nieco inaczej niz w sasiednich krajach, zwlaszcza kiedy hierarchia wpadla pod kontrole obcych panstw. I z czasem religia zwiazala sie z tozsamoscia narodowa. W dziedzinie spoleczno-gospodarczej kraj ten dlugo nie awansowal. Do niedawna wiekszosc ludnosci stanowili malorolni chlopi. Biedota wiejska tradycyjnie wyjezdzala za granice za chlebem. Miliony ludzi opuscilo ten kraj udajac sie do Ameryki. Politycznie kraj ten stracil suwerennosc po dlugim okresie pozostawania pod protektoratem obcych sil. W XIX w. byl czescia jednego z najwiekszych imperiow w swiecie. Nie zdolala od niego oderwac tego kraju nawet seria powstan narodowych. Mlodzi ludzie zmuszani byli do sluzby wojskowej w wojnach w obcej sprawie. Niepodleglosc kraj ten odzyskal dopiero po I wojnie swiatowej. Dzieki takiemu dziedzictwu politycznemu i spolecznemu prady nacjonalizmu - mieszkancy tego kraju woleliby powiedziec patriotyzmu - nie byly tu liberalne. Chlopskie przywiazanie do ziemi ojczystej bylo bezkompromisowe, zawzietosc wobec wrogow i najezdzcow nieustepliwa, tradycje powstancze zywe do bardzo niedawna, pamiec krzywd i niesprawieliosci spolecznych nieprzejednana. Zatem o jaki kraj chodzi? Nie o Polske ani Chorwacje ani Litwe. Przyklad ten odnosi sie do Irlandii. Irlandia od 22 lat jest czlonkiem Wspolnoty Europejskiej i jest najbardziej zachodnim krajem zachodniej Europy. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Trzy ECU europejczyka dyzurnego. Powyzszy tekst jest skrocona wersja artykulu z glownego organu "europejczykow" polskich, a ten z kolei skrotem wykladu, ktory Davies wyglosil na otwarcie IV Wschodniej Szkoly Letniej 1995 dla mlodych naukowcow zajmujacych sie problematyka krajow postkomunistynczych - tak przynajmniej glosi notka towarzyszaca. Czyli odbiorca mial byc raczej zachodni, a jednak tekst robi na mnie wrazenie pisanego "dla pokrzepienia serc", polskich naturalnie. Pobrzmiewaja w nim echa znane z wystapien roznych polskich politykow orientacji raczej na prawo od <>, przypomnijmy chocby niezapomnianego wicepremiera Goryszewskiego. A takze z wypowiedzi Jana Pawla II wielokrotnie bardzo krytycznie sie wyrazajacego o "europejskich" wartosciach moralnych. Zgadzajac sie wiec czesciowo z Daviesem, ze owe trudne do zdefiniowania wartosci "europejskie" same z siebie nie musza byc lepsze od nie-europejskich, nie moge sie przestac dziwic pogladom tych polskich "antyeuropejczykow", zapewniajacych wszem i wobec jak ow patriota u Daviesa, ze Polska nie ma zamiaru wracac do Europy (zachodniej), bo nigdy z niej nie wystapila. Czy tylko ja nie rozumiem tej dialektyki? J.K_ek ________________________________________________________________________ Izabella Wroblewska (pwwzajac@cyf-kr.edu.pl) ACADEMY OF ST. MARTIN-IN-THE-FIELDS W KRAKOWIE ============================================== Posluchac na zywo Academy of St. Martin-in-the-Fields Marrinera to marzenie wielu milosnikow muzyki w Polsce. Poltora roku temu rozpoczeto zmudne starania, zeby sprowadzic do Krakowa te jedna z najslynniejszych orkiestr swiata. Aby spelnic to marzenie wydano, glownie z kasy miasta, okolo 650 mln starych zlotych. Przed 20 laty muzycy <> odwiedzili Warszawe. Teraz ponownie przyjechali do stolicy, a takze miedzy innymi po raz pierwszy do Krakowa. Wystepowali tym razem w mniejszym skladzie kierowani od skrzypiec przez koncertmistrza Kennetha Sillito. Ich koncert byl fragmentem Festiwalu Klarnetowego. Ogledziny miejsca koncertu, ktorym byl kosciol Franciszkanow, wypadly pomyslnie. Anglikom kosciol podobal sie bardzo, ze wzgledu na kolorystyke malowidel i witrazy, oraz ich styl, ktorego nie spotyka sie na wyspach. Na krakowski program Akademikow zlozyly sie utwory, zdaniem znawcow tak dobrane, by nie absorbowac sluchaczy ani dlugoscia, ani stylistyczna jednorodnoscia. Zaprezentowano wiec <> Benjamina Brittena i <> Krzysztofa Pendereckiego. Na deser zaserwowano <> Piotra Czajkowskiego. Po dlugotrwalej owacji Akademicy zagrali na bis znane hity J.S. Bacha, W.A. Mozarta i B. Bartoka. Byly to: <>, wykonana w bardzo tradycyjnym stylu, zwiewne mozartowskie Divertimento, i pelen polotu fragment <> Bartoka. Bohater festiwalu - klarnet, uczczony zostal wykonanym z prawdziwa wirtuozeria kwintetem K.M. Webera w wersji orkiestrowej. Solista byl angielski klarnecista Michael Collins. Koncert byl fantastyczny. Muzycy nie grali, lecz bawili sie muzyka. Dalo sie zauwazyc, ze w ich wykonaniu muzyka jest bardzo spontaniczna, ekspresyjna i promieniuje radoscia. Szczegolnie bylo to widoczne podczas wykonania symfonii Brittena, a zwlaszcza w pizzicato w drugiej czesci. Bardzo przejrzyste i dynamiczne bylo wykonanie <> Pendereckiego. Nieco zaskoczyla mnie, i nie tylko mnie, interpretacja popularnej <> Czajkowskiego, ktora byla pozbawiona szeroko rozlanej romantycznej melodyki slowianskiej, obecnej zwykle w wykonaniach polskich czy rosyjskich. Brzmienie orkiestry pozostalo skupione i powsciagliwe. Muzycy <> potwierdzili w Krakowie swoj perfekcjonizm, prezentujac, moim zdaniem, idealne zgranie i doskonale, czyste brzmienie. Zachwycona krakowska publicznosc nagrodzila artystow po drugim bisie owacja na stojaco, za co w podziece dostala jeszcze jeden utwor Bartoka. Zapewne nie poprzestalaby na tym, gdyby nie blagalne gesty koncertmistrza, wyrazajace, jak sie zdawalo, angielskie zamilowanie do wczesnego chodzenia spac. Spotkanie po latach skonczylo sie wiec po dwoch godzinach wypelnionych wspaniala muzyka. Dlugo pozostanie w pamieci krakowskich melomanow. ________________________________________________________________________ Jurek Krzystek AKADEMIA OD SW. MARCINA ======================= Nie ma dnia, abym sluchajac lokalnej stacji radiowej PBS (dla nietutejszych: siec stacji publicznych, nadajacych na ogol, w odroznieniu od stacji komercyjnych, przyzwoita muzyke) nie uslyszal przydlugiej nieco nazwy orkiestry <> dyrygowanej zazwyczaj przez Sir Neville'a Marrinera. Na sluchanych uprzednio stacjach w Seattle i w Nowym Jorku - podobna czestotliwosc. I nic dziwnego, gdyz jest to najczesciej nagrywana orkiestra na swiecie. Nie pamietam liczb, ale <> z Marrinerem bija na glowe nastepny zespol w tej statystyce. Skad sie wziela ta niebywala popularnosc plytowa? <> zostala zalozona w Londynie w latach 50-tych. Zalozyciel, Neville Marriner byl wowczas koncertmistrzem drugich skrzypiec w renomowanej orkiestrze London Symphony. Poczatkowo w <> rowniez gral za pulpitem drugich skrzypiec. Sama nazwa zespolu odwoluje sie do tradycji brytyjskiej, gdzie slowo "akademia" znaczylo niekoniecznie to samo co gdzie indziej. W szczegolnosci, nazwa ta stanowi uklon w kierunku <>, zespolu powolanego w czasach Haendla, a majacego zgodnie z nazwa grac muzyke dawna, czyli wedlug owczesnej definicji starsza niz... 20 lat. Nowo powstala grupa dala pierwsze koncerty publiczne w znanym kosciele St. Martin-in-the-Fields przy Trafalgar Square w Londynie i tak powstala jej pelna nazwa. Na przelomie bodaj lat 50-tych i 60-tych powstaly pierwsze nagrania dzieki firmie francuskiej L'Oiseau-Lyre i staly sie one sensacja. Na czym ona polegala? Trudno powiedziec na pewno, ale prawdopodobnie zadecydowaly te same wartosci, o ktorych pisze p. Wroblewska w swojej recenzji: niezwykla czystosc intonacji i przejrzystosc dzwieku polaczone z precyzja i lekkoscia interpretacji nie przechodzaca jednak nigdy w powierzchownosc. Uwazam np., ze do dzis nie istnieje lepsze nagranie <> Vivaldiego niz to z wczesnych lat <>, a przeciez cykl ten nagrywano juz chyba ze sto razy. Po poczatkowych sukcesach z firma L'Oiseau-Lyre przyszly nastepne, tym razem z Argo. Sluchajac tych wykonan dosc latwo zauwazyc dlaczego stanowily one pewnego rodzaju przelom: zrywaly bowiem z dominujaca od co najmniej polowy XIX wieku "niemiecko-romantyczna" interpretacja muzyki barokowej i klasycystycznej. Trzeba bowiem wiedziec, ze poczawszy od ponownego odkrycia muzyki Bacha przez Mendelssohna muzyke te grywano w coraz wiekszych zespolach, coraz bardziej pompatycznie. Dochodzilo wrecz do takich nonsensow jak wykonywanie <> Haendla czy <> Bacha silami 100-osobowej orkiestry i 200-osobowego choru (wykonania takie wciaz mozna znalezc na plytach, chociazby pod dyrekcja Ottona Klemperera, ale rzadko juz bardzo podczas koncertow publicznych). Marriner wraz z <> zerwal z ta tradycja radykalnie i bezapelacyjnie. Byc moze nie byl on pierwszym: wczesniej byly orkiestry Neila Boyda w Londynie i Rudolfa Barszaja w Moskwie, obie wykonujace np. symfonie Mozarta w skladzie kameralnym, a nie symfonicznym, ale byl chyba pierwszym, ktoremu sie udalo przekonac do takiej interpretacji stosunkowo szeroka publike. Po kontrakcie z Argo przyszla kolej na Phillipsa, z ktorym wspolpraca trwa, o ile wiem, po dzis dzien. Dla Phillipsa powstaly wiec imponujace cykle koncertow fortepianowych i skrzypcowych Mozarta (fortepianowe z Alfredem Brendlem, skrzypcowe z Henrykiem Szeryngiem), symfonii, serenad i divertimenti a takze utworow religijnych jak Msza c-moll czy Msza Koronacyjna, wszystko tegoz kompozytora. A takze cykl symfonii Haydna 'z nazwami'(w odroznieniu od 'bezimiennych', ktorych zreszta <> tez wiele nagrala). I wiele, wiele innych utworow, w tym oratoria Haendla czy opery Mozarta i Rossiniego. Z uplywem lat <> nagrala wszystko, co bylo do nagrania, w tym rowniez to, czego chyba nagrywac nie musiala. Z wykonywaniem muzyki symfonicznej w skladzie kameralnym i w stylu <> wiaza sie bowiem i pewne niebezpieczenstwa: to, co dziala w jednym rodzaju muzyki, niekoniecznie musi sie sprawdzic w innym czasie i epoce. Bardzo dobrze sie to ujawnilo podczas dwoch kolejnych wystepow <> z Marrinerem w Warszawie w poznych latach 70-tych, kiedy obok dziel barokowych i klasycystycznych w repertuarze pojawily sie wczesne symfonie Beethovena. Co sie okazalo? Ze o ile symfonia Haydna czy Mozarta, a tym bardziej muzyka wczesniejsza, z reguly korzysta na zredukowaniu skladu orkiestry (byle ta dobrze grala), a to poprzez wydobycie subtelnej i finezyjnej struktury dziela, to w wypadku Beethovena obnaza sie przy tym ubostwo tej struktury. Nie w tym tkwi sila Ludwiga van B. i nie tak chyba trzeba go grac (sluchalem niedawno nagran jego symfonii w wykonaniu innego zespolu brytyjskiego - London Classical Players z Norringtonem, grajacych w podobny sposob tylko na autentycznych instrumentach i daleki bylem od zachwytu). To samo dotyczy pozniejszych kompozytorow. Dlatego tez wiec wykonania uwertur Rossiniego czy symfonii Schuberta przez <> nie przekonuja mnie zbytnio. Dodatkowo, co potwierdzila p. Wroblewska, wylewnosc slowianska jest bardzo obca mentalnosci brytyjskiej, wiec wykonania np. serenad smyczkowych Czajkowskiego, Dworzaka czy Suka, czyli nawet utworow pisanych na orkiestre kameralna, sa obce naszym gustom i chyba niekoniecznie zgodne z intencjami kompozytorow. Ale z drugiej strony, niech kto poslucha <> Wagnera w wykonaniu kameralnego skladu <>... Jeszcze slowo o zespole kameralnym <>. Orkiestra wystartowala jako kameralna z definicji, czyli kilkanascie instrumentow smyczkowych + klawesyn i/lub male organy + ewentualnie 2 oboje (w takim skladzie np. nagrala <> op. 6 Haendla dla Argo - polecam goraco). W miare jednak uplywu czasu i wyczerpywania sie repertuaru barokowego, a takze w wyniku konkurencji zespolow tzw. "autentycznych", sklad orkiestry rozrosl sie stopniowo do normalnych rozmiarow zespolu symfonicznego. Wynikla wiec potrzeba wyodrebnienia ponownie zespolu kameralnego, ktorym dyryguja na zmiane Iona Brown i Kenneth Sillito. W takim skladzie grali oni niegdys w Warszawie <> Vivaldiego, w niezapomniany sposob. I w takim przybyli po wielu latach znowu do Polski. ________________________________________________________________________ "Nie wiem, czy powiedzialem wszystko, czy nic, ale w kazdym razie juz wiecej filmow nie bede robil. To zbyt meczace zajecie, za duzo mnie kosztuje. Trzeba kiedys skonczyc." -- Krzysztof Kieslowski 1994 Izabella Wroblewska (pwwzajac@cyf-kr.edu.pl) WSPOMNIENIA O KIESLOWSKIM ========================= Specjalistyczne miesieczniki filmowe, takie jak <>, czy <>, poswiecaja w swoich majowych wydaniach wiele miejsca postaci i tworczosci Krzysztofa Kieslowskiego. <> zamieszcza ostatnie wywiady Kieslowskiego i rozmowy z rezyserem. <> przedstawia na 9 stronach omowienie jego tworczosci, wypowiedzi aktorow i ludzi, ktorzy robili z nim filmy. Redakcja zbierala materialy do tego artykulu przez miesiac, rozmawiajac z dziesiatkami osob po to, aby, jak pisze, dzielo Kieslowskiego pozostalo z nami na zawsze. "Nie mielismy ambicji, aby analizowac jego dzielo, raczej by przyblizyc jego postac, przywolac jego wypowiedzi, zamiescic wspomnienia osob, ktore z nim wspolpracowaly" - czytamy. Ponizej przytaczam najbardziej charakterytyczne, wedlug mnie, fragmenty "bardzo osobistych" wypowiedzi roznych osob o Krzysztofie Kieslowskim. Agnieszka Holland, nalezala do grona Jego najblizszych przyjaciol: "...Jest mi naprawde trudno mowic o Krzysztofie w czasie przeszlym. To jego nagle odejscie bylo dla mnie ogromnym szokiem. [... ] Dopiero moja obecnosc w kosciele, na zalobnej mszy, pozwolila mi na uspokojenie, jesli ten stan tak mozna okreslic. Nie jestem mistykiem, ale zalobne egzekwia, odprawione nad trumna Krzysztofa przez ks.prof. Tischnera i to, co o Nim powiedzial, bylo madre i glebokie. Mysle, ze zrozumialam wtedy, ze jego obecnosc jest na tyle silna, ze sie nie konczy. Krzysztofa filmy, to o czym w nich opowiadal, to jak zyl, w jakis sposob zamknelo sie i nabralo dodatkowego sensu. Konsekwentnie realizowal to, w co wierzyl i dokonywal wyborow bez wzgledu na to, czy byly one dla niego korzystne, czy tez nie. Zawsze kierowal sie tym, co uwazal za sluszne. Taka byla jego skala wartosci. Niektorzy krytykowali jego filmy, jako zbyt estetyzujace i powierzchowne. Teraz juz z pewnego dystansu nabraly one glebszego sensu. [... ] Jego przyjazn ze mna uwazam za wielki dar." Viola Buhl, wieloletni najblizszy Jego wspolpracownik : "Pamietam, jak Krzysztof z <> tlumaczyl synkowi co pozostaje, gdy czlowiek odchodzi. Pamiec. Wyrywkowa i szczatkowa. Ludzka. [... ] Wciaz przypomina mi sie jakis gest. Jakies zdanie wyrwane z kontekstu. Jakis zart. Nie chce naduzywac slow i mowic, ze byl moim Przyjacielem. Nalezalam raczej do Jego gwardii przybocznej. Bylam II rezyserem w szesnastu Jego filmach. Byl i pozostanie moim autorytetem w pracy i w zyciu - nawet jesli tego nie chcial [... ] Kazdy, kto go spotkal, stawal sie innym czlowiekiem. Laczyla nas wspolna praca, mrozny dzien na wysypisku smieci w <>, piknik na Stalowej w najbardziej upalny dzien lata w <>, puste ulice miasta na nocnych zdjeciach, kubeczek kawy niedopitej na planie, kanapki z serkiem topionym, ktore robilismy sobie w <>. Nigdy pozniej chleb z serkiem topionym nie smakowal mi tak, jak wtedy... " Jerzy Stuhr, aktor i przyjaciel : "Ja z Nim wlasciwie nie pracowalem - spedzalismy razem czas w pracy, w tworzeniu. Aktorzy u Niego dzielili sie na tych, ktorzy w Jego filmach grali i tych, ktorzy w Jego dziele uczestniczyli i to wcale nie dotyczylo wielkosci i waznosci roli. Grajac nawet epizod chcialem Mu dac cos wiecej, niz tylko zawodowe umiejetnosci. Chcialem w Jego dziele uczestniczyc, wziac za Jego mysl odpowiedzialnosc, nie tylko jako aktor, podpisac sie pod nia jako czlowiek. Bylo nas w Jego zyciu i dziele wielu. Nigdy nie dal nas skrzywdzic nozyczkom montazysty, obojetnosci producenta, czy bezwzglednosci decydujacych o naszym udziale kierownikow, brutalnosci osadow i opinii. Byl jedynym znanym mi tworca, ktory gdy mial do wyboru efekt artystyczny w jakis sposob krzywdzacy czlowieka, uwlaczajacy mu - zawsze z tego efektu rezygnowal. Wiedzielismy o tym i dlatego chcielismy Mu tak duzo zaofiarowac, dlatego nam aktorom byl tak bliski. Nikt Go juz w moim zyciu nie zastapi." Feliks Falk, rezyser, scenarzysta : "Moze to dziwne, a moze nie, ale wiele mysli i emocji wywolanych przez Jego odejscie wiaze sie u mnie z codziennymi wydarzeniami, w ktorych obaj uczestniczylismy. Sa to na ogol drobiazgi, takie jak jazdy pociagiem do Lodzi, wspolne bankiety po zdjeciach w Krakowie, przelewanie przez rurke plastikowa benzyny z mojego samochodu do Jego w stanie wojennym, wywolywanie duchow przed wspolnym Sylwestrem na Baraniej Gorze, wspolne spotkanie w DKF-ie w Nowym Saczu i mnostwo mniej lub bardziej znaczacych kontaktow. Teraz dopiero sobie uswiadomilem, ze te z pozoru malo istotne wydarzenia mocno we mnie tkwia i ile razy mysle o Krzysku, wywoluja silne wzruszenie." Krystyna Janda, aktorka : "Jesli siegne pamiecia, to chyba zjawiajac sie kiedys na planie filmowym u Kieslowskiego nigdy nie mialam pomyslu na zagranie proponowanej mi roli. Po prostu wiedzialam, ze Krzysztof go zawsze mial i specjalnie nie czekal na moje propozycje. Byla to tak osobista Jego wizja, ze byloby nie na miejscu cokolwiek Mu proponowac. Dlatego uwazalam, ze nalezalo Go wysluchac, przyjac Jego przemyslenia i na ich podstawie budowac postac, ktorej role i miejsce wyznaczyl w swoim filmie." Olaf Lubaszenko, aktor i nastepnie asystent Kieslowskiego w kilku filmach : "Moj udzial w <> to czysty przypadek. Bylem wtedy na wakacjach kolo Augustowa, kiedy nadeszla wiadomosc, ze mam zagrac w Jego filmie. Nie ukrywam, ze byl to chyba jeden z najszczesliwszych dni w moim zyciu. Marzenie, ktore sie spelnilo [... ] Znalazlem sie w rekach tworcy tak swiadomego, tak dojrzalego i madrego, ze moj wklad osobisty polegal w sposob naturalny na tym, ze robilem wszystko, by moja rola wyrazala to, czego Krzysztof oczekiwal od tej postaci w swoim filmie. Moge sie tylko cieszyc, ze los zetknal mnie z tak wybitna osobowoscia, a film, w ktorym zagralem, trafil do ludzi i spotkal sie z ich uznaniem." Artur Barcis, aktor : "Krzysztofowi ufalem bezgranicznie. Rzadko spotyka sie takich ludzi. Wybitna osobowosc, madry i szlachetny. Zawsze wiedzialem, ze postapi w kazdej sytuacji w sposob wlasciwy. Ja nie naleze do ludzi, ktorzy zawsze przekonani sa, ze to co robia jest najlepsze. Niemal zawsze w tym co robie mam watpliwosci, rozterki i to nie tylko w sprawach zawodowych. Dlatego dla mnie osobiscie bardzo istotne bylo to, ze majac numer telefonu Krzysztofa, moglem w kazdej chwili zadzwonic do Niego i otrzymac rade." "Swiat dookola byl bardzo smutny. Nawet nie byl czarno-bialy, tylko czarny, a wlasciwie szary. To sie w duzym stopniu wiaze z miejscem. A tak samo, jak mury wygladaly ludzkie twarze: smutne z dramatem w oczach, bezsensem, poczuciem dreptania, z ktorego nic nie wynika" - Krzysztof Kieslowski o swoich dokumentach z lat 70-tych. "Chcialem pokazac, ze kazdego dnia stajemy przed koniecznoscia wyboru i ze to my sami jestesmy za niego odpowiedzialni. Jednoczesnie nie zdajemy sobie sprawy, ze ow wybor prowadzi nas w okreslonym kierunku. Ignorujemy to niejako i dopiero pozniej, rozwazajac nasze przeszle zycie, uswiadamiamy sobie nagle rozstrzygajacy charakter wyborow, ktore dokonalismy" - Krzysztof Kieslowski o idei powstania <> - 1989. Anna Polony, aktorka : "Kieslowskiego poznalam wczesniej, nim zostalam Jego aktorka. Rezyserowal cos w Starym Teatrze w Krakowie. Byl niezwykle kulturalnym czlowiekiem, bardzo prostym i otwartym w kontaktach. Polubilam Go od razu. Potem spotkalismy sie jeszcze przy jakiejs okazji, ale wlasciwie nie znalam Go za dobrze, gdy zaproponowal mi granie w <>. Staralam sie stosowac do Jego uwag, powsciagnac swoja ekspresje, nie rysowac postaci zbyt grubymi kreskami, czego On nie lubil i musze powiedziec, ze rozumielismy sie swietnie. Dopiero pod sam koniec nastapilo nieporozumienie. Do dzis pamietam te kwestie: "objezdzamy dworce". Ja chcialam powiedziec to w taki sposob, zeby dac do zrozumienia, ze jezdzimy nie gdzie indziej, a wlasnie na dworce. Wiec zaakcentowalam te "dworce". Na co Kieslowski poprosil - "Niech Pani tak nie mowi, bo to jest nienaturalne. Dlaczego Pani podnosi glos?" Ja mowie - "zeby zaakcentowac, ze to wlasnie na dworcu". Na to on - "To jest niepotrzebne, niech Pani powie to normalnie... " I zaczela sie dyskusja. Potem oswietleniowcy przygotowywali swiatlo, ustawiano mikrofony, a my chodzilismy tam i z powrotem i ja powtarzalam to jedno zdanie. Kieslowski prosil - "Jeszcze raz, jeszcze raz" i robil to w tak delikatny sposob, ze nie moglam byc na Niego obrazona, ze mnie tak musztruje. Probowalismy dotad, az powiedzial - "No, moze byc"- ale do konca nie byl zadowolony, bo mnie wciaz gdzies ten akcencik zostawal. [... ]" Miroslaw Baka, aktor : "Mialem szczescie, ze spotkalem Kieslowskiego na samym poczatku swojego zawodowego zycia. Zetknalem sie z najwyzszej klasy profesjonalista, ale przede wszystkim z czlowiekiem o niezwykle pieknej, silnej osobowosci, pod ktorej urokiem pozostane, w ogromnym zreszta towarzystwie. [... ] Nigdy Go juz nie spotkam, ale na planie filmowym, po skonczonym ujeciu, zawsze juz chyba bede sobie zadawal pytanie - ciekawe co powiedzialby Krzysiek?" Janusz Gajos, aktor : "Krzysztof, jesli mozna takiego okreslenia uzyc, siedzial w obiektywie. Dlatego mialo sie wrazenie bezposredniego kontaktu z jego wzrokiem. Dla mnie to mialo ogromne znaczenie. Dzisiaj wiekszosc rezyserow stosuje podglad na ekranie monitora, ale to nie jest juz to. Z Kieslowskim mialo sie zywy kontakt, czulo sie wrecz na sobie Jego spojrzenie. Bylem przekonany, ze jesli nastapi jakies przerysowanie roli, odejscie od tego, co przedtem ustalilismy - Krzysztof natychmiast zareaguje. To jest szalenie wazne dla aktora - czuje sie wtedy bezpiecznie. [... ] On potrafil, jak malo kto, wychwycic falsz i niedoskonalosc w grze. I dlatego mialem zawsze do Krzysztofa pelne zaufanie. Wierzylem w Jego madrosc i talent." Irena Strzalkowska, szef Promocji i Dystrybucji Studia Filmowego "Tor" : "Smoking jest w Cannes ubraniem obowiazkowym, a tego Krzysztof nienawidzil. Wystapil w smokingu pozyczonym od Slawka Idziaka. - "Wygladam jak kelner" - narzekal. Najchetniej nosil swoje ukochane sztruksowe spodnie i kurtke. <> przyjeto w Cannes znakomicie. Potem byly kolejne festiwale w Cannes, Wenecji, San Sebastian, pozniej Ameryka - Zlote Globusy i Oscary i smoking z koniecznosci musial stac sie dla Krzysztofa ubraniem czesto uzywanym. Czul sie w nim nieswojo, w blasku reflektorow i fleszach reporterow. Lepiej czul sie na planie, w otoczeniu swojej ekipy, lub w montazowni, ale najlepiej na Mazurach - tam smoking byl mu niepotrzebny." Jacek Petrycki, realizator zdjec, operator : "Byl moim mistrzem w zakresie prac stolarskich, slusarskich i murarskich. Precyzyjnie analizowal, co nalezy zrobic i po co. Najwazniejsza byla funkcjonalnosc, dobor wlasciwej technologii. A juz potem dokumentacja i przygotowanie frontu robot. Materialy idealnie poukladane, narzedzia precyzyjnie naostrzone. [... ] Zawsze mu wychodzilo. Podobnie robil filmy. O ludziach i dla ludzi." Krzysztof Zanussi, Szef Zespolu "Tor", z ktorym Kieslowski byl zwiazany : "Krzysztof byl jednym z nielicznych Polakow, ktorzy w ostatnich kilku latach osiagneli prawdziwa swiatowa slawe. Znany byl jako artysta, ale co wiecej, jako czlowiek o wielkiej spojnosci swojego zycia i swojej sztuki. Byl wielkim autorytetem moralnym, czlowiekiem, ktory zyl w pewnym rygorze i ten rygor, ta dyscyplina widoczna byla w Jego sztuce. Malo kto z artystow cieszyl sie takim jak on posluchem. Byl surowy, bezkompromisowy, ale uczciwy. Byl bardzo wymagajacy od siebie i wobec ludzi. Pod maska pewnej szorstkosci ukrywal sie dobry czlowiek. To byl moj bliski przyjaciel i chcialbym Mu oddac nalezny hold." Zbigniew Zamachowski, aktor : "Nie umiem nic powiedziec o Krzysztofie, czy o wspolpracy z Nim - tak krotko po Jego smierci - co nie byloby banalne, nie na miejscu i w jakikolwiek sposob przystajace do wagi tego, co robil. I gwaltownosci, z jaka opuscil nasza rzeczywistosc. A nawet osmielilbym sie powiedziec - pozbyl sie tej rzeczywistosci. A my tak tkwimy w tych literach, niestosownie i chyba za wczesnie - jak napisy koncowe." Ryszard Chutkowski, kierownik produkcji 15 filmow Kieslowskiego : "[... ] Krzysztof posiadal wrecz magiczna umiejetnosc integrowania ludzi gotowych pracowac najlepiej jak potrafia. Ludzie grupy zdjeciowej po prostu kochali Krzysztofa i czuli, ze rezyser takze ich kocha i szanuje. Dla Kieslowskiego kazdy czlowiek byl wartoscia najwyzsza i nie pozostawal obojetny na sprawy ludzkie. Mysle, ze on najmniej kochal siebie, nie wystarczylo mu czasu, zeby sie zatroszczyc o swoje zdrowie. Caly oddal sie filmowi. Pracowal ponad sily, byla to wrecz tytaniczna praca, a gdy postanowil odpoczac, los nielaskawy odebral Go nam na zawsze." Jacek Fuksiewicz, krytyk filmowy : "Pamietam jak bezwzgledny, twardy producent filmowy wyznal mi, ze Krzysztof odmienil go wewnetrznie. Widzialem tez aktorow i aktorki zafascynowanych jego cieplem, wewnetrznym bogactwem i sila duchowa. Pamietam sale pekajace w szwach na pokazach jego dokumentow z lat 70-tych, widzow tloczacych sie na spotkaniach z Nim, chlonacych Jego slowa czy to w Paryzu, czy na dalekiej prowincji. Kieslowski mowil w swoich filmach zawsze o tym samym, o radosci i tragizmie ludzkiej egzystencji, o tajemnicy rzadzacej ludzkim zyciem, o przejmujacej zagadce odnawiania sie cyklu nadziei i rozczarowan, radosci i smutku spelnien i zawodow, a wreszcie kresu. [... ]" "Wiem, ze to dzis bardzo niemodne, ale ja wierze w Czlowieczenstwo. Wierze w istnienie Dobra i Zla, choc w obecnych czasach trudno mowic w kategoriach czerni i bieli." - Krzysztof Kieslowski - 1995 ________________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen":spojrz@k-vector.chem.washington.edu, oraz spojrz@info.unicaen.fr Serwery WWW: http://k-vector.chem.washington.edu/~spojrz, http://www.info.unicaen.fr/~spojrz Adresy redaktorow: krzystek@magnet.fsu.edu (Jurek Krzystek) karczma@info.unicaen.fr (Jurek Karczmarczuk) Stale wspolpracuje: bielewcz@io.uwinnipeg.ca (Mirek Bielewicz) Copyright (C) by Jurek Krzystek (1996). Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Numery archiwalne dostepne przez WWW i anonymous FTP z adresu: k-vector.chem.washington.edu, IP # 128.95.172.153. Tamze wersja PostScriptowa "Spojrzen". _____________________________koniec numeru 132_________________________ .