==================================================================================================== QLIVER, KOŚCIÓŁ, RELIGIA, WIARA, MASONERIA... na tle historii i spostrzeżeń własnych (październik 2025) ==================================================================================================== Bibliografia jest "poglądowa" w tym sensie, że jest bazą moich rozmyślań i wniosków, a nie że do niej odsyłam jako "dowodu" na prawdziwość moich przemyśleń i wniosków. Dlatego nigdzie w tekście nie odnoszę się do konkretnej pozycji z bibliografii. Zdarza się, że tezy z niektórych pozycji wyszczególnionych w bibliografii są dokładnie przeciwne do tych, jakie ja głoszę w tym eseju. Moje przemyślenia i wnioski w omawianym temacie, są tylko moje. Nie oczekuję, aby się ze mną zgadzać, choć jestem gotowy do ewentualnej dyskusji (ta opcja jest tylko dla przyjaciół i kumpli królika z realu, kopaniny przez sieć nie praktykuję). Bibliografia jest ogromna, gromadziłem ją przez kilkanaście lat, posiadam na półce wszystkie wymienione pozycje. Zapewnia ona spojrzenie z wszystkich stron: książy katolickich (tradycyjnych i modernistycznych), zakonników, filozofów, historyków, polityków, publicystów, dziennikarzy. Kwestię JP2 omówiłem osobno bardziej szczegółowo w eseju: gopher://sdf.org/0/users/qliver/1_TXT-Qliver'a/KarolWojtyla2Qliver.txt Bibliografię dotyczącą JP2 dołączyłem do bibliografi niniejszego eseju. HISTORIA I EWOLUCJA RELIGIJNA QLIVER'a ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Nigdy nie byłem człowiekiem "zbyt uduchowionym" delikatnie mówiąc. Ale z tego, co czytałem w literaturze katolickiej, to nic złego ani nienormalnego - niektóre typy po prostu tak mają. Wiarę można "czuć" albo sercem, albo rozumem. Ja sercem nigdy nie czułem, a do "rozumowego podejścia" doszedłem stosunkowo późno, zbyt późno, bo około 2015/16 roku. Moi rodzice byli praktykującymi "w wersji minimum" katolikami, ale nigdy "aktywistami". Do Kościoła chodziło się tyle, ile minimalnie KK wymagał, i nic ponadto. Przeszedłem wszystkie wymagane szczeble edukacji katolickiej od dziecka, ale chyba tylko dlatego, że w tym czasie wszyscy przechodzili - gdyby miałaby to być moja prywatna decyzja, lub tylko decyzja moich rodziców, pewnie nie otrzymałbym podstaw katolickiej edukacji w dzieciństwie. Jako osoba nieuduchowiona w Kościele głównie się nudziłem, liturgia w żaden sposób mnie nie pociągała, wręcz nudziła mnie - najczęściej nie mogłem powstrzymać ziewania, co było irytujące. Żadnych wspólnych modłów w domu (rodzice + dzieci) nigdy nie było. Nie rozmawiało się też o religii czy Kościele. Kościół "po prostu był", i był przeciwko komunizmowi, co było ważne. "Odbębniało" się obowiązek bycia w Kościele co niedziela i święta (kościelne), i tyle. Wszyscy z szeroko rozumianej rodziny tak robili. I wszyscy inni, których znałem... no prawie wszyscy. Miałem trzech wujków, którzy nie chodzili do kościoła, i którzy uchodzili za niewierzących. Wszyscy byli związani z komunistyczną władzą PRL. Ale nikt z rodziny nie miał do nich o to (niereligijność) pretensji, przynajmniej ja, jako dziecko się z tym nie spotkałem. O kolaborację z komunizmem - były pretenscje, ale głównie "dyskusyjne", nie niszczyły one relacji rodzinnych. Większość rodziny "normalnie" praktykowała. Chodziło się do Kościoła, gdy trzeba było, na pogrzeby katolickie - zawsze, i na wesela - które zawsze były katolickie. W pogrzebach i weselach uczestniczyli wszyscy, nawet "komuniści". Tylko jeden, z tych trzech wujków, miał niekatolicki pogrzeb. Pozostałych dwóch, niewierzących nie katolików, miało katolickie pogrzeby, bo ciocie (ich żony) były katolikami. Generalnie "bardziej" praktykowały kobiety, i wśród nich nie było niewierzących. Co ciekawe, "na stare lata" zdarzały się przypadki "aktywizacji religijnej", głównie wśród mężczyzn (mówię o swojej rodzinie, a nie całości społeczeństwa polskiego). Moja mama do samego końca była "normalna", aktywiści religijni nazwaliby ją "zimną katoliczką". Ojcu na stare lata "odbiło", gdy byłem w okresie nastoletnim (16-19) zaczął "szaleć", należał do neokatechumenatu i zaczął terroryzować religijnie rodzinę. Wciągnąła go do tej sekty jego siostra, moja ciocia. Mama szybko sobie z tym szaleństwem poradziła, zagroziła ojcu, że jak się nie uspokoi, to się z nim rozwiedzie. Uspokoił się. Ale zdążył do religii zrazić mnie, i moją siostrę. Ja już byłem w tym wieku, że ostro mu się postawiłem. Przestałem chodzić do Kościoła w ogóle, przestałem nawet chodzić na religię. W okresie szkoły podstawowej sprawy Kościoła i religii nie interesowały mnie w ogóle. Kościół i religia były zwyczajnie częścią życia, jak szkoła i praca. Nie interesowałem się religią, nigdy nie byłem ministrantem. Do kościoła zdecydowanie mnie nie ciągnęło, nudziłem się tam i przysypiałem. Obowiązkowe wizyty w kościele traktowałem jako utrapienie. Poza obowiązkową edukacją w wersji minimum, nie miałem żadnej "szerszej" edukacji religijnej, nic w temacie nie czytałem, bo mnie to kompletnie nie interesowało. W okresie szkoły średniej zmieniło się to o tyle, że po "religijnych szaleństwach" ojca przestałem chodzić na religię i do kościoła w ogóle. Ale te "szaleństwa" to był bardziej pretekst, w okresie szkoły średniej trzeba było się już sporo uczyć z zakresu religii, historii kościoła i eschatologii, a mi się po prostu nie chciało, miałem "ciekawsze" zainteresowania. Pożarłem się z księdzem o jakąś głupotę, powiedział mi że "jestem wykluczony z Kościoła katolickiego". Nie przejąłem się tym w ogóle, wyszedłem (z lekcji religii) i nigdy już nie wróciłem. Edukacji średniej religijnej nie dokończyłem, do matury z religii nie podchodziłem (wtedy jeszcze, do końca PRL, edukacja religijna była całkowicie oderwana od szkoły państwowej, odbywała się w przykościelnych "salkach"). Zostałem więc tzw. "wierzącym nie praktykującym", choć prawdę mówiąc, nie byłem żadnym "wierzącym". Ani wcześniej, ani do tego momentu. Po prostu mogłem już zrzucić niechciany balast, więc go zrzuciłem. Nie miało to żadnego związku z panującym ustrojem - do komunizmu czy socjalizmu z powodu "zrzucenia balastu" żadnej mięty nie poczułem, nie stałem się "lewakiem" (tego określenia wtedy nie używano), nie zacząłem kolaborować z władzą czy partią. Kryteriów religijnych nie używałem w ogóle, nie obchodziło mnie, czy ktoś jest wierzący/religijny czy nie. Znałem zarówno dobrych komunistów, jak i złych księży. Tematów religijnych po prostu unikałem, choć moralnie/etycznie oceniałem ludzi z punktu widzenia katolickiego, co dopiero po długim czasie sobie uświadomiłem. Nikt z rodziny mi żadnych problemów z tego powodu nie robił. Zauważyłem generalnie bardzo dużo "odejść od wiary" młodego pokolenia, którego byłem częścią. I zauważyłem wtedy pewną hipokryzję starszego pokolenia, które bardziej udawało że wierzy, niż wierzyło naprawdę. Osób uważanych za religijne w moim otoczeniu było niewiele, a i ta religijność była... powiedzmy dyskusyjna. Tak skończył się dla mnie PRL w kwestiach wiary i religii. Uważałem siebie za deistę, nie chodziłem do kościoła w ogóle... i coraz więcej moich rodaków tak robiło. Pomimo że władze komunistyczne często próbowały "uderzać" w Kościół, uważałem te ataki za bezzasadne, bo polityczne. Poza tym nie wierzyło się w nic, co "mówiła partia", bo partia zawsze kłamała (co prawie zawsze było prawdą). Do czasu zawarcia małżeństwa, kościoły omijałem szerokim łukiem. Ślub muiał być jednak katolicki, tego oczekiwały rodziny obu stron. Nawet nie próbowałem z tym walczyć, bo dla mnie również było to oczywiste. Na spowiedzi przedślubnej uczciwie wyznałem, że faktycznie od lat nie praktykuję, i że mój stosunek do Kościoła jest niechętny, delikatnie mówiąc. Ksiądz (ekumeniczny), u którego się spowiadałem, nie był w szoku, i nie robił żadnych problemów. Nie żądał nawet ode mnie zapewnienia, że "od teraz" zacznę być dobrym praktykującym katolikiem. Trochę mnie to zdziwiło, ale jednocześnie kamień spadł mi z serca - bałem się, że nie pozwolą na ślub w kościele, i będzie rodzinny skandal. Ale na szczęście nie było. Czasowo "pochodziłem" do kościoła z żoną. Kilka tygodni przed ślubem, i kilka miesięcy po ślubie. A potem przestałem, i wróciłem do stanu dla mnie bardziej naturalnego. Żona nie robiła żadnych problemów, znała moje postrzeganie Kościoła już przed ślubem, i zgodziła się na taki "układ". Zaznaczam, że Ona chodziła cały czas, sama. Chodziłem więc tylko na chrzciny, wesela i pogrzeby. Zresztą jak większość. Stan ten trwał do roku 2015... ZMIANA ----------------------------------------------------------------------------------------------------- Kluczowa zmiana nastąpiła u mnie pod koniec 2013 roku, wyraźnie widoczna już w 2015. To ten okres, kiedy zacząłem (dopiero) zauważać, że z Polską i resztą świata zachodniego coś dziwnego się dzieje. A raczej, coś niepokojącego. Tzn. "działo się" znacznie wcześniej, ale ten czas był dla mnie przełomowy, bo zacząłem to dostrzegać. Zacząłem interesować się polityką i historią. To było dla mnie coś nowego, bo do tego czasu miałem wstręt do obu. Dotychczas moje zainteresowania dotyczyły tylko techniki (różnych dziedzin) i podróży (i codziennej egzystencji, oczywiście). Gdy byłem dzieckiem, ojciec próbował mnie antyskutecznie zainteresować historią. Może dlatego miałem do niej wstręt ;-). Mojej przemiany już nie zdążył na ziemi zobaczyć... Historię, można powiedzieć, "odkryłem". Zafascynowała mnie. Wiedziałem już, że trzeba trzymać się z daleka od tego, co System "podaje nam na tacy" i nazywa "historią". Bo to nie jest historia, a jedynie kłamstwa, które System chce abyśmy postrzegali jako historię. Zszedłem do miejsc w tzw. "głównym nurcie historii" nieistniejących. Zacząłem czytać książki, których w "normalnych" księgarniach i bibliotekach się nie znajdzie. Oczy zaczęły mi się robić jak pięciozłotówki... I żeby było jasne: to były książki, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu leżały w księgarniach i kościołach, były w tzw. głównym obiegu. Zakazane i zamilczane zaczęły dopiero być od czasu PRL (Polin jest pod tym względem kontynuacją PRL, choć formalnie nie ma cenzury a w PRL była). Do tandemu historia-polityka szybko dołączyła filozofia, ściśle z nimi powiązana, czego wcześniej nie byłem kompletnie świadomy. Nowa triada fascynowała mnie coraz bardziej, coraz bardziej drążyłem, coraz więcej wiedziałem i rozumiałem. Jeśli dopowiem, że filozofię kiedyś darzyłem równie wielką niechęcią, jak historię, to chyba nikt nie będzie zdziwiony ;-). Poznałem "dziwnych ludzi", jak nazywa ich moja żona. Którzy też byli zaniepokojeni kierunkiem, w jakim zmierza nasza rzeczywistość, i którzy też "drążyli". Tzn. to spotkanie było naturalne, gdy człowiek porusza się w pewnych obszarach, to szybko napotyka sobie podobnych. Zacząłem chodzić na różne spotkania i uroczystości, o których w mediach głównego nurtu albo całkowicie milczano, albo piętnowano jako coś nienormalnego, a nawet stwarzającego zagrożenie dla świata "normalnego" (rzekomo). Chodziłem tam, bo chodzili tam ludzie których poznałem, i bo było to dla mnie coś zupełnie nowego, więc pociągającego. W ten sposób, moja rozważana w tym tekście ewolucja, zatoczyła koło. Bo zbliżyłem się do kościoła, od którego starałem się trzymać daleko, z wielu powodów. Natomiast nie zmienił się mój stosunek do tej instytucji - zacząłem pojawiać się tam przy różnych okazjach, bo byli w nim ludzie, których poznałem, i z których wielu ceniłem. Ale cały czas czułem się tam obco, liturgia nudziła mnie. Zmieniło się to, że zaczęły być ciekawe kazania, albo coś ciekawego działo się po mszy. Pewnego razu, nie mogąc już wytrzymać nudów i "uciążliwości liturgii" wyszedłem z kościoła. Ku mojemu zaskoczeniu, "na murku" przed kościołem siedziało kilka osób, w tym pan, którego poznałem osobiście kilka miesięcy wcześniej (trzymaliśmy cały czas kontakt, spotykaliśmy się... tzn. nie z nim konkretnie, a z grupą, do której należeliśmy już obaj). Byłem zaskoczony, że ci ludzie również źle się czują w kościele, bo dotychczas postrzegałem ich jako "świętoszków" (co trochę mnie raziło, natomiast przyciągała mnie do nich ich wiedza i poglądy na rzeczywistość). Dosiadłem się do znajomego. Aby zagaić rozmowę spytałem, czy też mu było duszno i musiał wyjść. Ku mojemu zaskoczeniu odpowiedział mi, że nie, że w ogóle nie był w środku, bo to nie jest Kościół, a Synagoga Szatana, więc nie wchodzi tam... Drążenie historii poszerzyłem o historię Kościoła. Drążenie filozofii poszerzyłem o scholastykę i tomizm, które dotychczas omijałem szerokim łukiem. Do triady historia-polityka-filozofia dołączyła teologia katolicka. I znowu nowej dziedziny uczyłem się z książek, których dziwnym trafem nie można było nabyć (czy nawet tylko zobaczyć) w kościołach, w których kiedyś, i obecnie znowu, zacząłem bywać. Mało tego, okazało się że w tych "kościołach" to wręcz literatura zakazano pomimo... iż była głównym kościelnym nurtem przez prawie 1000 lat... (no, może ciut przesadziłem). Coś jest ze światem zachodnim nie tak, coś jest z Polską nie tak... a teraz dowiedziałem się z wielkim zdumieniem, że kościoły do których przejawiam taką niechęć, to nie Kościół katolicki. Od znajomego dowiedziałem się, gdzie jest Kościół katolicki, jedyny w moim województwie. Pojechałem zobaczyć. Z zewnątrz podobny do reszty, ale w środku... bardzo inaczej. A i ludzie jacyś inni, dziwnie staroświecko i porządnie ubrani. Kobiety wszystkie w chustkach na głowie, panowie w garniturach i białych koszulach. I nie siedzą razem, kobiety po prawej (z dziećmi), mężczyźni po lewej. I ta dziwna cisza, skupienie. I... nic nie rozumiem, nie wiem co się dzieje... dziwnie, pociągająco dziwnie. A w kruchcie spora biblioteka i księgarnia. W "szafce bibliotecznej" masa książek, bierzesz jaką chcesz, tylko sam wpisujesz się do zeszytu, że wziąłeś. tzn. kiedy i kto (bez zbędnych szczegółów). Książek na sprzedaż nikt nie pilnuje. Nalepiona jedynie cena, na ścianie skarbonka. Wrzuć ile kosztuje, albo ile możesz, albo ile uważasz... albo nic, jeśli nie masz pieniędzy, a zależy ci na książce. I jakoś dziwnie bilans końcowy zawsze wychodzi na plus dla parafii. A autorzy książek... znane (dla katolika) nazwiska, ale jakoś dziwnie niespotykane w księgarniach i bibliotekach "kościelnych". Ale nie tylko książki "kościelne" i teologiczne/religijne, również filozofia, polityka, beletrystyka... której nie znajdziesz w żadnej "normalnej" ksiągarni ani bibliotece. Jako mól książkowy utonąłem. Zacząłem regularnie bywać, kupować więcej niż byłem w stanie przeczytać (czas nie jest z gumy). Oczy coraz większe, choć to nie wydaje się już możliwe. Zacząłem rozumieć, "co jest nie tak" z Kościołem, a raczej kościołem. Zacząłem też rozumieć, po przeczytaniu kilku książek, co się tam dzieje w środku, w tym Kościele. Już nie byłem na tureckim kazaniu. Zacząłem cenić tą ciszę, jest niezbędna do nawiązania kontaktu z... Bogiem, którego do tej pory nie znałem właściwie. Niby byłem katolikiem... a okazało się że nie byłem (wcześniej). I co najważniejsze - w odróżnieniu od kościoła, w Kościele nigdy nie jest mi nudno, i nie nudzę się. Więcej, czas czasami dziwnie szybko upływa... Po roku bywania tam, i po 25 latach przerwy, wyspowiadałem się. Spowiedź trwała ponad godzinę, przygotowywałem się do niej kilka godzin, a pokuta... trwała miesiąc, 1-1,5 godziny codziennie (dla "katolików" ekumenicznych to czysty "katotaliban" ;-). I wyciągnąłem wnioski z błędów ojca - nikogo nie namawiam, nikogo nie zmuszam, na nikogo nie naciskam. Jako ewangelizator jestem zdecydowanie kiepski. Ale otwarcie mówię, co myślę w kwestii Kościoła i kościoła, co niektórzy mogą postrzegać jako formę nacisku (bo mam niewypażoną gębę). Generalnie uważam siebie za bardzo złego katolika, ale jednak zdecydowanie (już) katolika. Niestety to przebudzenie nastąpiło zbyt późno. W sensie, że do tego czasu żyłem zdecydowanie "nie po katolicku" (bez podtekstów, do burdeli i na dziwki nie chodziłem, aktorem porno nie byłem, w żadnej mafii przestępczej też nie byłem ;-), i zdążyłem popełnić wszystkie możliwe błędy i "niedopełnienia obowiązku" których... na tym etapie życia, co aktualnie jestem, nie da się już cofnąć. Tzn. nie stworzyłem katolickiej rodziny, nie wychowałem po katolicku dzieci, i... zdecydowanie za mało tych dzieci. Dotarło do mnie po niewczasie, że przyłożyłem rękę do upadku Polski, i wiary katolickiej w Polsce... co tak naprawdę, na jedno wychodzi. Teraz czasem zdarza mi się "pouczać ludzi", ale niestety nie przykładem własnym, a jedynie na podstawie wiedzy teoretycznej, którą zdobyłem zbyt późno. Zbyt późno, aby móc naprawić to, co się spieprzyło. Paskudnie się z tym czuję... HISTORIA KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO W WIELKIM SKRÓCIE, ROLA MASONERII ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Historia Kościoła katolickiego to temat na fascynującą powieść kryminalną. "I bramy piekielne go nie przemogą", ale cały czas próbują, a na dzień dzisiejszy tryumfują. Na tyle skutecznie, że obecna instytucja masońska używająca dla niepoznaki logo "Kościół katolicki" przez większość ludzi uważających się za katolików, jest uważana za Kościół katolicki. Powodem jest brak znajomości historii oraz Wiary i Nauki katolickiej. Coś ala Polska i Polin - bezmózdzy polskojęzyczni człekokształtni "myślą" że Polin to Polska (myślą w cudzysłowiu, bo myślenie to proces, który zdecydowanie u nich nie zachodzi, Poliniacy nie myślą). A Polin jest tylko atrapą "Polski", "Polską" w krzywym diabelskim zwierciadle, żaden Polak nie pomyli Polski z Polin. Bo jest Polakiem. Identycznie jest obecnie z Kościołem katolickim. Żaden prawdziwy katolik nie pomyli obecnej instytucji masońskiej występującej oficjalnie pod logo Kościoła katolickiego, z Kościołem katolickim, bo jest katolikiem. Więc nie jest zdziwieniem, że w obecnej instytucji występującej pod logo "Kościół katolicki", książek o historii Kościoła katolickiego (tej faktycznej), pełnego nauczania katolickiego oraz nauk Kościoła katolickiego się nie znajdzie. Są tylko ich wersje mocno "odchudzone", ocenzurowane, wypaczone i przekręcone, a dużej części prac katolickich, po prostu nie ma (i nie może być, bo komuś uważnie czytającemu i myślącemu mogłyby przypadkiem się oczy otworzyć). Za to jest cała plejada heretyków i herezji, które przez Kościół katolicki zawsze były ścigane i tępione. Czytelnik, jeśliby pomyślał i poważnie się zastanowił, doszedłby do przekonania, że Kościół katolicki ma około 60 lat, a co było wcześniej... znamy tylko z mitów i bajek. Bo faktycznie tak jest - obecna instytucja masońska używająca od połowy lat 60-tych XXw logo Kościoła katolickiego (po wrogim przejęciu tej instytucji - tylko w części "instytucjonalnej" oczywiście), ma dokładnie około 60 lat (Kościół katolicki ma ponad 2000 lat). O "nauczaniu" z ambon nie wspomnę... zresztą w kościele katolickim ambon się nie używa, identycznie jak w protestanckiej herezji (z jednym małym wyjątkiem). Zresztą, we współcześnie budowanych Synagogach Szatana "Kościoła katolickiego" ambon po prostu nie ma. Każdy kto zgłebił historię Kościoła katolickiego zauważył, że współczesne budynki "Kościoła katolickiego" są identyczne jak "świątynie" masońskie, a ich "kapłani" wyglądają identycznie jak heretyccy pastorzy protestanccy. Oczywiście jest problem sprofanowanych i zbezczeszczonych autentycznych kościołów, kiedyś katolickich, obecnie przerobionych na świątynie nowej wiary, jak Haga Sophia w Konstantynopolu na meczet w Istambule. To jest dokładnie ten sam proces. W każdym razie oszustwo i mistyfikacja są tak doskonałe, że miażdżąca większość współczesnych "katolików" nie potrafi odróżnić Kościoła katolickiego od Synagogi Szatana używającej logo KK. Ja do niedawna też nie potrafiłem. Odrzucała i irytowała mnie Synagoga Szatana, ale czułem niechęć do Kościoła katolickiego, bo nie odróżniałem tych instytucji - bo na pierwszy rzut oka, to jest to samo. A nie jest. Są dokładnie przeciwieństwem, odwrotnością. Od samego swojego zarania, Kościół był atakowany przez różne herezje "odpalane" przez ludzi Szatana wprowadzanych do wnętrza Kościoła w celu rozsadzenia go od środka. Jednak do czasu zinstytucjonowania się Synagogi Szatana w postaci masonerii, Kościół sobie skutecznie z tym radził. Gdy powstała masoneria, czyli "pomocnicy szatana na ziemi", jak ich trafnie określili papieże katoliccy, wszystko się zmieniło. Masoneria była (i jest do dzisiaj) zasilana pieniędzmi żydowskimi - czyli finansowana przez naród, który po zamordowaniu Mesjasza, diabła sobie wziął za boga. I co bardzo istotne - masoneria bazuje na etyce i moralności żydowskiego Talmudu, czyli zasadach dokładnie odwrotnych do katolickich. W pewnych okresach historii masonerię jeszcze wspierała (finansowo i zbrojnie) inna diabelska instytucja - Islam. Co ciekawe, masoneria ma również swoją "religię", którą skutecznie (w świecie post-zachodnim) promują jako religię uniwersalną, dla wszystkich ludzi (nazwano ją "katolicyzmem ekumenicznym"). Jest to zlepek wszystkich religii świata, czyli zlepek sprzeczności. Tą masońską religią jest kabała, czyli żydowska wersja gnozy (a gnoza to praktycznie satanizm). I właśnie tą religię praktykuje się w Synagogach Szatana, od 60 lat promowanych pod logo Kościoła katolickiego dla niepoznaki. Niestety zadanie to zostało ułatwione tym, że wielu dawnych kapłanów katolickich, dla pieniędzy, wpływów, światowego życia i świętego spokoju oraz gwarantowanej emerytury, zdradziło Boga i przeszło na służbę do diabła. Od ponad 30 lat w Synagodze Szatana nie kształci się (i nie formuje w duchu katolickim - co chyba zrozumiałe) kapłanów katolickich. Natomiast adeptów ich "seminariów" na pewno nazwać kapłanami katolickimi nie można, bo nimi po prostu nie są, o czym łatwo można się przekonać. To tylko kolejna mistyfikacja, kolejne przejęcie starego szyldu dla większego zamieszania. Wrogowie Kościoła zorganizowani w masonerii najpierw odpalili rewolucję protestancką, w Wielkiej Brytani i Niemczach, później rozlaną na prawie całą Europę północną. Luter, członek Zakonu Różokrzyżowców ("zakon" masoński), dokonał rozłamu w chrześcijaństwie na dwie części: Kościół katolicki i zjudaizowany w duchu talmudycznym protestantyzm... który faktycznie już nie był chrześcijaństwem, a jedynie jego strasznie wypaczoną wersją (krzywym odbiciem w diabelskim zwierciadle). Zyskał na tym świat Islamu, i finansowo... masoneria (masowa grabież dóbr Kościoła katolickiego). Chrześcijaństwo pękło na pół i zostało trwale osłabione wewnętrznymi walkami, aż w końcu jego heretycka część wygasła całkowicie (proces logiczny, nic oparte na kłamstwie nie może trwać długo). Kolejnym etapem było Wielkie Francuskie Samobójstwo, w którym masoneria występowała już oficjalnie. Potem już szło z górki: marksizm, rewolucja sowiecka, hitleryzm, Szkoła Frankfurcka, pierwszy antypapież Jan XXIII (choć określenie "antypapież" już pojawiło się w historii Kościoła wcześniej, ale ten po raz pierwszy w historii Kościoła był komunistą i człowiekiem masonerii), Sobór Watykański II (ostatnia już wielka bitwa z masonerią, przegrana przez Kościół katolicki... demokratycznie - zbyt wielu masonów było już "zainstalowanych" w wyższych strukturach "władzy" ziemskiej części Kościoła), antypapieże Paweł VI, JP2, Benedykt XVI, Franciszek... Już w XIXw masoneria oficjalnie zakomunikowała PIUSowi IX, że "za 150 lat papieże będą ludźmi masonerii", czyli... że diabeł przebrany w komżę ogonem będzie na mszę dzwonił. Termin okazał się bardzo precyzyjny - dokładnie tyle lat zajęło masonerii zinfiltrowanie i przejęcie instytucji Kościoła katolickiego. To właśnie dzisiaj możemy obserwować "na żywo" w kościele katolickim, będącym faktycznie już Synagogą Szatana. Abp Paweł Lenga: "Dzisiaj w Watykanie, nie dość że już nie ma katolików, to nawet osoby po prostu wierzące, ciężko znaleźć". A Kościół katolicki istnieje, bo "bramy piekielne go nie przemogą", ale jak u swojego zarania - w podziemiu. OHYDA SPUSTOSZENIA ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Gdy masoneria wysadziła Kościół katolicki w powietrze, zaczął się jego szybki upadek. Miażdżąca większość kościołów katolickich (budynki) została zbezczeszczona i sprofanowana przez satanistów ekumenicznych. Ołtarze zniszczono, lub odsunięto na margines. Religia przestała być teocentryczna, jak katolicyzm, więc Bóg został odsunięty w kąt. Pojawiły się "stoły pańskie", czyli koryta dla świń. Ukierunkowane twarzą do boga masonerii - człowieka. Teocentryczny katolicyzm został podmieniony na religię "dobroludzizmu", w której centrum człowiek zdetronizował Boga. Nowe świątynie tej nowej religii, dla niepoznaki ciagle nazywane "kościołami", już nie przypominają kościołów katolickich w ogóle. Gdyby zdjąć przyczepione do nich bezpodstawnie krzyże (tak aby być w zgodzie z prawdą, te krzyże powinny być "do góry nogami", jak to się praktykuje w czystym niezawoalowanym sataniźmie), to można te budynki pomylić z obiektami sportowymi lub przemysłowymi, lub innymi użyteczności publicznej. Nieliczne świątynie masońskie z zewnątrz (tylko z zewnątrz) są troszkę stylizowane na dawne kościoły, ale tylko dla zmyłki kompletnie ogłupiałych "wiernych". Wnętrza nowych masońskich świątyń przypominają wszystko, tylko nie kościoły katolickie. Gdyby przenieść w czasie katolika żyjącego sto lat temu, lub wcześniej, do tej "świątyni", każdy by od razu rozpoznał, że miejsce w jakim się znajduje, nie jest Kościołem katolickim. Niektóre współczesne Synagogi Szatana można pomylić ze zborem protestanckim. Ci, którzy spotkali się z masonerią, nie mieliby wątpliwości, gdzie się znajdują... w "świątyni" pomocników Szatana na ziemi. Kapłani Balla, bezpodstawnie ciagle używający nazwy "ksiądz", zaczęli odprawiać nowe masońskie msze, msze w których Bóg potrzebny jest tylko do tego, aby było komu pluć w twarz i kogo poniżać. Sakrum wyparowało, pojawiła się rozrywka i języki narodowe w miejsce katolickiej łaciny. Aby tylko nie można się było skupić, aby nie można się było zjednoczyć w jednym kościele, aby nie było czasu na zamyślenie, aby maksymalnie utrudnić "oderwanie się od świata". W post-katolickim kościołach zagarniętych przez masonerię ambon przestano używać, w nowozbudowanych ambon nie ma. Bo i po co, słowa Bożego nikt tu nie głosi, kazania przestały uczyć, a zaczęły "być ciekawe" (z założenia, w praktyce najczęściej nudne jak flaki z olejem, często ściągane z Internetu jeśli masoński "kapłan" nie ma weny twórczej lub nic ciekawego i sensownego sam wymyślić nie potrafi). Ze Słowem Bożym mijają się w takiej odległości, że nawet przez lornetkę nie widać. Praktykuje się w ramach kazań wieści z centrali masonerii, dawnej siedziby papieży Kościoła katolickiego, Watykanu. Wśród kapłanów Balla powszechnie praktykowane jest podejście: mierny, ale wierny. Wierny... nie, nie Bogu świata, a bogu życia: świętego spokoju i mamonie. To bardzo praktyczny zawód, wymaganie niewielkie, nie zapracujesz się, a dożywotni wikt i opierunek zagwarantowany. Byle wykonywać rozkazy funkcjonariuszy zakonu... masońskiego. Byle z uporem wmawiać ogłupiałym kompletnie wiernym, że to "religia katolicka", pomimo że to co robią jej kapłani, i co głoszą, jest najczęściej dokładnie odwrotnością katolicyzmu. Taka religia na opak, katolicyzm w krzywym diabelskim zwierciadle. Dla niepoznaki ciągle wykorzystuje się niektóre artefakty i symbole katolicyzmu (satanizm to robił od początku swojego istnienia, tylko satanizm "czysty" robił to otwarcie, a w sataniźmie ekumenicznym wszystko jest zawoalowane, ukryte, niedomówione, niedorobione). To, co w większości głoszą kapłani Balla, w katolicyźmie było piętnowane i tępione. Wiekszość z nich, gdyby żyła za czasów PIUSów, i robiła to co robi, głosiła to co głosi, "nauczała" to, czego naucza to... zostałaby momentalnie suspendowana i ekskomunikowana. Nawet masoński katechizm, znów dla niepoznaki nazwany "nowym katechizmem katolickim", już na wstępie uderza w pierwsze przykazanie - jest apostatyczny dla katolika (nieekumenicznego). Zresztą sam zwrot "katolik ekumeniczny" jest czystym oksymoronem, wewnętrzną sprzecznością - bo albo katolik, albo ekumeniczny. Fakt, że jest co chwilę modyfikowany zgodnie z bieżącą "mądrością etapu" pomijam. Nowi kapłani, odwróceni dupą do Boga, okłamują wiernych w sprawach religii i wiary. Powołują się głównie na dokumenty i "świętych" masońskich, ignorują nauczanie Kościoła katolickiego, wieszają w swoich Synagogach portrety diabłów, dla niepoznaki ciągle nazywanych "świętymi katolickimi" (i dla większej zmyłki, stare portrety autentycznych katolickich świętych, w większości pozostawiono). Ci masońscy "święci" zasłyneli głównie i prawie tylko i wyłącznie niszczeniem Kościoła katolickiego i okłamywaniem ogłupiałych kompletnie "wiernych". Czyli, i "święci" masońscy, i współcześni masońscy kapłani Balla prowadzą swoje "owieczki" na rzeź, z uśmiechem na ustach i szeroką autostradą. Nie wyjdą z piekła po kres czasów... ci "kapłani". Katolicyzm ekumeniczny charakteryzuje się tym, że nie uważa się za jedyną prawdziwą wiarę (odwrotnie do katolicyzmu faktycznego), w pełni akceptuje i uznaje inne bożki i religie. A te "inne", będące innymi pokrewnymi mu odmianami wiary masońskiej, czyli satanizmu, lubi najbardziej. Np. judaizm talmudyczny i Islam, które z katolicyzmem ekumenicznym tworzą diabelską Trójcę. W świątyni masońskiej obowiązuje "tolerancja" dla wszystkich wiar i kultów. Tylko katolicyzmu ta tolerancja nie dotyczy, katolicyzm (ten prawdziwy, nie ekumeniczny) nie załapuje się na tolerancję ekumenizmu i modernizmu. Jako jedyny. Inne herezje postcheścijańskie, jak najbardziej miło widziane. Luter, Budda i Paczamama, Mahomet i Zaratrusta, rabin i imam, pastor i Lenin wiecznie żywy, w jednej mogą stać świątyni (masońskiej). W centralnej siedzibie masonerii zagościli już wszyscy bogowie tego świata. Komunizm (w wersji: najnowsza mądrość etapu, mocno odbiegającej już od pomysłów Marxa, znacznie bardziej skuteczny i destrukcyjny) jest ideologią przewodnią. Masoński rząd światowy ma w końcu godne miejsce spotkań. A dla znudzonych i zblazowanych ciężką służbą kapłanów, "lawendowa mafia" dostarcza niezbędnej rozrywki. Skoro Boga dla nich nie ma, chulaj dusza wszystko wolno... ...do czasu. 1RP, ŻYDOSTWO, PROTESTANTYZM, ISLAM ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Protestantyzm - diabelskie dzieło masonerii, sfinansowane przez żydostwo i Turcję (jako państwo, Islam jako religię/cywilizację). Rozbicie chrześcijaństwa na pół, czyli osłabienie o połowę. Cechą krajów protestanckich była (i jest cały czas!) pro-islamskość, czyli sojusz protestantyzmu z Islamem przeciwko katolickiej połowie Europy. Później do protestantyzmu dołączyła jeszcze prożydowskość przeciwko katolicyzmowi. W swojej genezie protestantyzm jest zjudaizowanym w duchu talmudycznym chrześcijaństwem, czyli tak znacznym wypaczeniem chrześcijaństwa, że już tylko "chrześcijaństwem". Jednym z samodestrukcyjnych absurdów Polskości, zresztą funkcjonującym do dzisiaj, jest szczycenie się tolerancją, i to nie do końca w słownikowym znaczeniu tego słowa. Słownikowo tolerancja jest tolerowaniem czegoś, co jest niszowe, nie stanowi śmiertelnego zagrożenia, a roztropność nakazuje pozostawić to w spokoju... póki jest niszowe i nie stanowi zagrożenia dla całości. Ani protestantyzm, ani żydostwo nie były niszowe, i stanowiły śmiertelne zagrożenie dla całości, a jednak Rzeczpospolita to tolerowała, co dało możliwość tym antykatolickim patologiom okrzepnąć i rozrosnąć się do poziomu, który parę wieków później mógł zniszczyć cały Zachód. W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów Polska była w stanie oba te raki złośliwe Europy zniszczyć w zarodku, ale przyczyniła się do ich przetrwania i rozwoju, czym się głupowato szczyci do dzisiaj. W czasie, kiedy Europa była jeszcze w całości katolicka, i prawie wszędzie dokonywano amputacji raka złośliwego żydostwa, czyli raka złośliwego niszczącego Zachód i chrześcijaństwo, Polska udzieliła żydostwu schronienia, i dała możliwość niebywałego rozwoju, którego ten rak złośliwy nie miał poza Polską nigdzie na świecie. Krótko potem (patrząc historycznie), rak złośliwy żydostwa "odwdzięczył się" swojemu głupowatemu żywicielowi, zabiciem go. Papieże katoliccy przestrzegali i pouczali Jagiellonów, że tolerowanie patologii żydowskiej obróci się przeciwko Polsce, że Żyd jako przedstawiciel piekła odwdzięczy się tak, jak Ojciec Ciemności zawsze się "odwdzięcza". Jest to dobrze udokumentowane. Jagiellonowie zignorowali to, czym już wtedy zasiali ziarno przyszłego upadku Rzeczpospolitej. Ostatni "czysty" Jagiellon (bo Wazowie byli "po kądzieli"), Zygmunt August, został przez papiestwo personalnie pouczony i ostrzeżony. W tym czasie żydowski deep-state w Rzeczpospolitej był już widoczny z daleka. Ale Zygmunt August zignorował to ostrzeżenie, był "nowoczesny", tolerancyjny religijnie. Każda herezja w Polsce Jagiellonów otrzymywała "z urzędu" schronienie i nierzadko "specjalne prawa". A Czy coś Wam to przypomina? Żydostwo dało Europie masonerię i protestantyzm (który z początku prześladował niby Żydów, ale swoją etykę i moralność wziął z Talmudu, czyli faktycznie stał się zmutowaną białą wersją żydostwa, hybrydą którą dziś nazywa się judeo-chrześcijaństwem, pomimo iż to twór wewnętrznie sprzeczny, a samo określenie jest kolejnym ciągle funkcjonującym oksymoronem, absurdalną sprzecznością). Również protestantyzm, znalazł w Polsce schronienie, czym odwdzięczył się swojemu głupowatemu żywicielowi identycznie, jak patologia która dała mu życie. To właśnie w Rzeczpospolitej czescy Husyci znaleźli schronienie. W tym słynny Komeniusz, który w podzięce za schronienie całe życie pracował nad zorganizowaniem najazdu na Polskę, spiskując (na jej terenie!) z wszystkimi ówczesnymi jej wrogami! Poliniacy są dumni z Komeniusza, ma w państwie Polin swoje szkoły i ulice, "robi" za narodowego bohatera. Również Arianie, destrukcyjny państwowo odłam protestantyzmu, znalazł w Rzeczpospolitej schronienie, z czego Rzeczpospolita wcześniej, i jej następca Państwo Polin, są dumne do dzisiaj. W podręcznikach szkolnych do historii chwalimy się tą swoją głupotą narodową, wyrabiając w przyszłych polskojęzycznych Poliniakach skłonności do samodestrukcji. Litwin Władysław Jagiełło, władca Polski, mógł zniszczyć Zakon Krzyżacki całkowicie i do końca. Ale tego nie zrobił. Bo nie czuł się jeszcze Polakiem, i wolał na wypadek wszelki, na przyszłość, pozostawić sobie "sojusznika" przeciwko Polsce. Zakon Krzyżacki, dzięki innemu władcy Polski z dynastii Jagiellonów, Zygmuntowi Staremu (tatusiowi Zygmunta Augusta, miłośnika tolerancji religijnej) przepoczwarzył się w pierwsze na świecie państwo protestanckie - Prusy (ale już te niemieckie, które jedynie przyjęły nazwę narodu, którego eksterminacji dokonały). To właśnie dzięki Jagiellonom rozpoczął się triumfalny marsz protestantyzmu przez Europę. Mogli tą patologię zniszczyć w zarodku, ale wybrali Hołd Pruski, co głupole polscy i poliniaccy świętują do dzisiaj (to tak, jakby świętować zachorowanie na raka). Dzięki Jagiellonom powstało Państwo Pruskie, pierwsze protestanckie państwo na ziemi. Które wkrótce zanihilowało całe Niemcy, czyniąc z nich największego historycznie wroga Polski i katolicyzmu, oraz największego europejskiego sojusznika Islamu. Państwo, które doprowadziło do zniszczenia i rozbiorów Polski, które rozpętało dwie największe wojny światowe, które "dało światu" Lutra, Hegla, Marxa i Hitlera, a także współcześnie Makrelę i Ursulę von der Leyen. Czy świętujące w swoim obłędzie, Hołd Pruski, Poliniactwo jest tego świadome??? To właśnie Polska wyhodowała na swoim łonie dwa raki złośliwe, które ostatecznie zniszczyły katolicyzm, Cywilizację Łacińską, i tzw. Zachód. I Polskę oczywiście. Post-polskie Państwo Polin jest tego żałosnym dowodem. Ja w tym momencie zadaję pytanie: czy państwo katolickie, którego władcy i obywatele przestrzegają zasad etyki i moralności katolickiej, mogłoby coś takiego dokonać? Nie?! To dlaczego cały czas, od wieków, polskojęzyczni opowiadają farmazony o rzekomej "odwiecznej" katolickości Państwa i Narodu Polskiego? I na sam koniec tego wątku, który - podobnie jak cały tekst - aż ocieka pesymizmem i czernowidztwem, dla uczciwości należy powiedzieć coś dobrego o tym okresie (z punktu widzenia wiary i religii). Mieliśmy wielu wybitnych duchownych w tym okresie, którzy nierzadko byli mądrzejsi od naszych królów, i zakulisowo próbowali "korygować" królewskie błędy. Mieliśmy bp. Stanisława Hozjusza, który godnie reprezentował Polskę na Soborze Trydenckim, i który dzielnie (i skutecznie!) bronił ortodoksji katolickiej. No i ówczesna Polska wydała w tym okresie dwóch wielkich prawdziwych świętych, którzy oboje po czasie dołączyli do chwalebnego grona polskich patronów: św. Stanisława Kostkę, i św. Andrzeja Bobolę (którego obecna Synagoga Szatana stara się zamilczeć, bo nie nadaje się na świętego ekumenicznego zupełnie). CZAS MASONERII ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Spotkałem się z opiniami, że masoneria to rzekomo teoria spiskowa. Albo niegroźni "ludzie w fartuszkach" odprawiający dla zabawy dziwne rytuały. Uważam, że jest to całkowice ignorowanie faktów, albo brak wiedzy. Literatura na temat masonerii jest tak bogata, i to tworzona przez wybitnych i znanych ludzi, albo bardzo poważne instytucje, więc zignorować ten fakt może tylko idiota... albo ktoś, komu zależy na tym, aby ten chaos informacyjny szerzyć. "Największym osiągnięciem diabła było przekonanie ludzi, że nie istnieje". Najtrafniej ten obecny ale mało widoczny byt określili papieże katoliccy: "pomocnicy szatana na ziemi". I zakazali katolikom jakiejkolwiek współpracy z masonerią pod groźbą dożywotniej ekskomuniki z Kościoła katolickiego. Masoneria, jako instytucja satanistyczna, w swoich najwyższych sferach przywódczych opanowana jest przez Żydów, czyli naród który po zamordowaniu Mesjasza, diabła obrał sobie za boga. Każda struktura masońska, w "szczycie piramidy władzy", ma głównie Żydów. Natomiast "doły", jej "żołnierze", to głównie biali post-chrześcijanie, apostaci, zdrajcy, najemne kukiełki, dziwki polityczne itp. Od początku swojego istnienia masoneria zadeklarowała zniszczenie bożego porządku na ziemi, czyli zniszczenie normalności, tradycyjnej rodziny, wolności i sprawiedliwości. Za swojego największego wroga, stojącego na przeszkodzie jej celów, uznała Kościół katolicki oraz katolickie narody. Tylko religia katolicka została uznana przez nią za wrogą, wszystkie inne uznała za przydatne i tolerowane, a niektóre nawet za popierane (judaizm talmudyczny, Islam). Moim zdaniem, jest to jeden z wielu dowodów na to, że to właśnie katolicyzm jest jedyną prawdziwą religią na świecie... pozostałe to fałszywki, najczęściej diabelskiego pochodzenia. Masoneria na scenę polityczną Europy weszła skrycie już w XVIII wieku. W okresie Wielkiego Francuskiego Samobójstwa wyszła z ukrycia, i od XIX wieku zaczęła działać jawnie. Od tego okresu ma znaczący i katastrofalny wpływ na wydarzenia polityczne całej Europy. Zorganizowała i sfinansowała prawie wszystkie europejskie kataklizmy - wojny, rewolucje, przewroty, dyktatury. "Pomogła" bardzo w upadku 1RP, Francji, Hiszpanii, Włoch, Irlandii - czyli wszystkich krajów tradycyjnie katolickich. Oczywiście nonsensem jest obarczanie masonerii całą winą. Gdyby katolicy w tych krajach, a szczególnie ich elity, byli prawdziwymi, a nie tylko deklaratywnymi, katolikami, to masoneria niewiele by zdziałała. Siłą masonerii jest odejście ludzi od wiary katolickiej, a konkretnie od etyki i moralności katolickiej. Masoneria w tym "odejściu" bardzo pomagała, ale gdyby nie było współpracy "z drugiej strony", byłaby bezsilna. Tak więc, za upadek Cywilizacji Łacińskiej, czyli Zachodu, odpowiada przede wszystkim odejście ludzi od wiary i Kościoła katolickiego, a masoneria była tego procesu jedynie katalizatorem. Obecnie wszystkie duże partie polityczne Zachodu (i Państwa Polin również), oraz wszystkie wielkie media masowe, są "w rękach" (właściwie: w mackach) masonerii. Również pieniądz (banki), oświata, wojsko i wielki biznes... oraz kościół katolicki, a raczej to co po nim zostało, czyli masa upadłościowa i szyld. "Rodzina, ostatni bastion" dzięki szerzącej się ciągle apostazji upada na naszych oczach, właściwie już upadła. Czyli mają wszystko, czego potrzeba do panowania nad światem... na szczęście tylko Zachodu, który dzięki masowej apostazji i współpracy z masonerią już gnije (aż cuchnie!) i wali się w gruzy. I na chwilę obecną widać wyraźnie, że już tego procesu nie da się zatrzymać. Obecnie walczymy już tylko o spowolnienie tego procesu, oraz o to, czy da się w przyszłości odrodzić i odbudować. Drugi Rzym upada, to co będzie po nim, na pewno nie będzie już Rzymem. Takie fakty, na to zapracowaliśmy sami, jako społeczeństwa Zachodu. Jeszcze warto zwrócić uwagę na metody. Masoneria nie "burzy", a przejmuje szyldy. Czyli działa podając się za kogoś innego, dobrze znanego, kto do tej pory wzbudzał zaufanie. Dlatego zawoalowany satanizm promują jako rzekomy katolicyzm. Zanim szyld się skompromituje i straci zaufanie ludzi, robota jest już zrobiona. I jak trudno potem odbudować zaufanie do tak skompromitowanego szyldu! Bo czy możemy sobie wyobrazić, aby Kościół katolicki mógł się odbudować pod inną nazwą? To niemożliwe, i oni o tym wiedzą, i stąd ta perfidia (na mszy katolickiej, tej prawdziwej, zgodnie z Mszałem Rzymskim, wierni modlili się "za perfidnych żydów"... rozumiecie teraz, dlaczego w fałszywce pod szyldem "katolicyzm ekumeniczny" zakazano prawdziwych katolickich mszy?!). I jak już jesteśmy przy "przejmowaniu szyldów" i wykorzystywaniu ich do niszczenia tego, co kiedyś budowały. Sprawa Jezuitów. Żaden chyba zakon katolicki nie został obrzucony taką ilością gówna i kłamstw, co Jezuici. Dlaczego? Bo byli skuteczni! Ignacy Loyola zbudował zakon szkolony do WALKI Z REWOLUCJĄ. Jezuici powstrzymali szerzenie się herezji protestanckiej. Edukowali ludzi. Rozwijali naukę. To był taki zakon "do zadań specjalnych", o najwyższych wymaganiach w całym Kościele katolickim. Żeby zostać "jezuickim agentem KK do zadań specjalnych" szkolenie trwało 12 lat (!!!), a selekcja była ogromna. Dlatego większość znanych Jezuitów była ludźmi wybitnymi. I dlatego ich wrogowie - żydostwo, masoneria, protestantyzm - tak ich nienawidzili. Za skuteczność! Większość czarnych legend o Jezuitach to perfidne kłamstwa, wrogowie wpompowali wiele pieniędzy w ich tworzenie i rozpowszechnianie. Tak wiele, że w końcu udało im się zmusić słabego papieża do rozwiązania zakonu. Po rozwiązaniu wrogowie natychmiast wykorzystali większość metod, stosowanych przez Jezuitów, tylko w złym celu - dla chwały Szatana. Jezuici używali tych metod dla dobra kościoła, masoneria dla złych celów. Do Jezuitów wszyscy mają do dzisiaj pretenscje, do masonerii nikt. To się nazywa skuteczność w duchu Sun Tzu! I dla zamknięcia wątku Jezuitów i przejmowania szyldów. Masoneria, po przejęciu sterowania Kościołem katolickim odtworzyła zakon Jezuitów. Ten zakon istnieje obecnie, i jest dobrze znany. Tylko że nowi Jezuici (zakon powinien nazywać się NeoJezuici) powstał w dokładnie przeciwnym celu, niż oryginał. Dzisiejsi Jezuici zajmują się walką z kontrrewolucją i są żołnierzami rewolucji. Czyli szerzą herezję i niszczą resztki Kościoła katolickiego, pracują dla Szatana. Ci obecni NeoJezuici są kwintesencją zła, ale za "czarnego luda" w propagandzie masońskiej i "historii" robią historyczni Jezuici Ignacego Loyoli. MIT PIERWSZY: POLSKA JEST KRAJEM KATOLICKIM ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Od wieków karmi się polskojęzycznych bredniami, że Polska jest krajem katolickim, a Polacy narodem katolickim. I, że z tego powodu, jesteśmy lepsi niż reszta świata, a szczególnie lepsi niż reszty Europy. Fakty i rzeczywistość temu mitowi przeczą - gdyby to była prawda, Polska by nie upadła dwukrotnie, a Polacy byliby wielkim żywotnym narodem, budzącym podziw i respekt na świecie. Ale każdy, kto nie patrzy przez diabelskie różowe okulary na historię i stan obecny widzi, że tak nie jest. Na chwilę obecną Polska już od dziesięcioleci nie istnieje, funkcjonuje jedynie na jej dawnych terenach etnicznych batustan-kolonia, która od czasów sprawowania władzy przez satanistyczny PO-PIS, otwarcie przez funkcjonariuszy tej zbrodniczej obcoplemiennej mafii przestępczej, nazwana została po imieniu - Polin. Polin to nie Polska, Polin to szambo po Polsce, to Polska w krzywym diabelskim zwierciadle. Szambo, które polskojęzyczni sami zbudowali masową apostazją i przejściem, już nawet nie formalnym, a faktycznym, na satanizm. Polska to już tylko historia, i szanse na odrodzenie się są już żadne, bo mniej niż 20% polskojęzycznych jest Polakami, a katolicy wierni Bogu to mniej niż 1%. Polskojęzyczni sami kupili sznur, zbudowali szubienicę i opłacili katów. Obecnie trwa końcowa faza wykonywania wyroku śmierci na tym, historycznym już tylko post-narodzie. Owszem, u swego zarania powstaliśmy jako naród i państwo chrześcijańskie, ale długo w tym stanie nie wytrzymaliśmy. Nawet nie do końca panowania dynastii Piastów. Za Jagiellonów wyhodowaliśmy raka złośliwego żydostwa, i byliśmy "przetrwalnikiem" i schronieniem dla wszystkich europejskich herezji i abberacji. Stopniowo, po kawałku, z własnej nieprzymuszonej woli, traciliśmy wielkość i znaczenie, które zbudowaliśmy będąc jeszcze krajem i narodem katolickim. Odpowiadamy za powstanie, okrzepnięcie i rozrost pierwszego heretyckiego państwa na świecie - niemieckich protestanckich Prus, które później zafundowały tyle wybuchowych atrakcji Europie, a Polsce wielokrotnie śmierć. Gdy upadała 1RP z powodu gnicia wewnętrznego i warcholstwa, polskojęzyczni zdrajcy i apostaci dali nad nią władzę masońskiej dynastii Sasów. Gdy Sasowie rozmontowali już ostatecznie 1RP, polskojęzyczni zdrajcy i apostaci ratunku szukali w masonerii, czyli u Szatana. Czy katolickie elity coś takiego by zrobiły?. Tzw. Konstytucja III Maja, była konstytucją czysto masońską, drugą na świecie. Nie napisali jej polscy katolicy, tylko skopiowali polscy masoni. To masoneria "odpaliła" Konfederację Barską, wykorzystując ciemnotę i zacofanie polskojęzycznych "elit". To funkcjonariuszem masonerii był Kościuszko, który namieszał w głowach prostemu ludowi, i wykrwawił go kierując się wytycznymi masonerii. A potem, po ucieczce z Europy, pomógł zbudować pierwsze masońskie państwo na świecie - USA. Oczywiście polskojęzyczni tym się szczycą. Tylko katolicy się wstydzą. Następnie polskojęzyczni poparli człowieka masonerii - Napoleona. Pomagali mu roznosić po Europie masońskie idee, pomagali niszczyć Kościół katolicki i narody katolickie (Hiszpania). Po raz pierwszy w historii polskojęzyczni wzięli wtedy udział w wojnach napastniczych zaborczych, napadając na katolików i narody, które im nie zagrażały, i nigdy nic złego nie uczyniły. Czy katolicy by coś takiego robili? W tym okresie powstał też masoński, głupowaty (z historycznego punktu widzenia) tzw. Mazurek Dąbrowskiego. Czy katolicki naród obrałby za swój hymn utwór masoński, do tego szczycący się głupotą i klęskami? To masoneria odpaliła Powstanie Listopadowe 1830 roku, i kolejne Styczniowe w 1863 roku. Oba skończyły się dla Polaków katastrofą... i o to chodziło właśnie. Te samobójcze rebelie zostały potępione przez katolickich papieży. Po klęskach, jakie Polacy sobie sami zadali w pierwszej połowie XIX wieku, nastąpiło chwilowe otrzeźwienie. Rekatolizacja narodu (jak trwoga, to do Boga), Roman Dmowski, Liga Narodowa, Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe, Narodowa Demokracja, zbudowanie polskiej świadomości narodowej wśród prostego ludu, pozytywizm, praca u podstaw, wytworzenie nowych elit (po zgniciu poprzednich, masońskich). Odnotowaliśmy wtedy też pierwszą wyraźną boską interwencję - Matka Boska z Gietrzwałdu niedopuściła do zafundowania sobie Polakom kolejnej katastrofy. Byłaby to już ostateczna klęska, po której ten wybitnie głupi naród przeszedłby ostatecznie do historii już w XIX wieku. A tak dostał od Matki Bożej jeszcze 100 lat, ale jak to z niekatolickimi narodami bywa - zmarnował szansę, i ponownie doprowadził do własnej zagłady. Naród nie był w większości katolicki, więc również poparł rozwój komunizmu i dążenie do rewolucji. W opozycji do Dmowskiego pojawił się socjalista i kryptokomunista, człowiek masonerii - Piłsudski. Strącił on Boga ze swoich sztandarów (pozostawił jedynie honor i ojczyznę... ale już tylko socjalistyczno-masońską), zamienił orła polskiego na masoński, aby uderzyć w Polaków dokonał masońskiego równouprawnienia Żydów, prywatnie dokonał oficjalnie apostazji z katolicyzmu do herezji protestanckiej, pomógł w powstaniu pierwszego komunistycznego państwa świata, rozpętał wojnę z tym państwem - a następnie porzucił swoich żołnierzy i uciekł z pola walki do kochanki. A gdy inni za niego tę wojnę wygrali, niszczył ich i prześladował, nie stronił od skrytobójczych wyroków śmierci. Zaaplikował Polakom instytucję "nieznanych sprawców" i pierwszy obóz koncentracyjny w Berezie, w którym wykańczał swoich przeciwników politycznych i... swoich niedawnych sojuszników. Najpierw robił wszystko aby Polska nie odzyskała niepodległości, a gdy to mu się nie udało, zrobił wszystko, aby Polska nie była znowu wielka. Agent niemiecki, w walce politycznej wysługujący się masonerią i stosujący metody bolszewickie. Stworzył mafię przestępczo-masońską zwaną "sanacją", która destabilizowała i blokowała rozwój Polski. Ostatecznie doprowadził do upadku Państwa Polskiego, i hekatomby (tyle co odrodzonego) Narodu Polskiego klęskami Września'39 oraz ludobójstwa zafundowanemu Polakom przez sojuszników Piłsudskiego - Żydów (zbrodniarze komunistyczni z NKWD) i Ukraińców (banderowcy). Pogrobowo ojciec neo-sanacji, zbrodniczego żydo-banderowskiego i komunistyczno-satanistycznego PIS. Ta kanalia nie mogłaby tak łatwo niszczyć Polski, gdyby naród był w większości małej choćby katolicki. W okresie 2RP trzeba odnotować kolejną wyraźną, drugą już, interwencję boską - to Matka Boża wygrała za/dla Polaków Bitwę Warszawską, bez jej pomocy tego zwycięstwa albo by nie było, albo nie byłoby tak wielkie. Ale zarazem interwencja ta była kolejnym ostrzeżeniem dla Polaków... Po raz kolejny Polacy ostrzeżenie zignorowali. Po raz kolejny katolicki naród nie potrafił docenić ingerencji sił boskich, i wyciągnąć z niej właściwych wniosków. W czasie 2WŚ władzę nad 2RP zachowały socjalistyczno-masońskie elity. Doprowadziły one do niepotrzebnego wykrwawienia się narodu, wielu błędów i klęsk. Największą klęską tego okresu było wywołanie kolejnego powstania - Warszawskiego, w którym Niemcy mieli możliwość wybić elity (głównie narodowo-katolickie) młodego pokolenia. Znowu masoneria i lewica rzuciły katolicki rzekomo naród na barykady, i doprowadziły do jego wykrwawienia (nie ma przypadków!). Owszem, było wiele pięknych i szczytnych sukcesów tego okresu, kiedy to Naród Polski stanął na wysokości zadania, był NSZ, KN, ryngrafy. Ale ostateczny rachunek, jaki Polsce wystawiła historia, jest zdecydowanie negatywny. A wszystko dlatego, że znowu rzekomo katolicki naród poszedł pod sztandarami masońskimi i lewicowymi. Odrodzona w okresie końcówki XIX wieku, początku XX oraz 2RP narodowo-katolicka mniejszość została znowu wybita, a ci co przeżyli - zmarginalizowani. Jako wisienka na torcie pozostała znowu masońska "tolerancja" - 30 000 Polaków niepotrzebnie umarło ratując swoim kosztem raka złośliwego żydostwa. W podzięce za takie głupowate poświęcenie, żydostwo zafundowało Polakom komunistyczny terror w początkach PRL, oraz obrzucanie gównem przed całym światem w okresie Polin (tzw.3+RP). PRL był okresem lizania ran i odbudowy. Powstało państwo, już oficjalnie nie-katolickie, choć w wielu aspektach znacznie lepsze, niż te poprzednie oficjalnie katolickie. W tym okresie mściły się wszystkie wcześniejsze błędy Polaków, i krwawą czkawką odbijała się wierność masonerii. Oficjalna niekatolickość państwa i władz bardzo wzmocniły Kościół katolicki w PRL, i dały mu prawdziwy rząd dusz, jakiego długo już Polska nie widziała. Polacy znowu stali się katolikami, ale głównie dlatego, że Kościół katolicki był przeciwko komunizmowi. Czyli bardziej historyczna przekorność, niż wiara. Choć dla wielu ludzi wiara była jedyną bramą ucieczki od skrzeczącej rzeczywistości, a szczególnie prześladowań. W czasie, gdy w Polsce budowano socjalizm, wydarzyła się największa katastrofa religijna na świecie. Mocno zinfiltrowany już przez masonerię Kościół katolicki podczas Soboru Watykańskiego II przegrał bitwę o Kościół i wiarę z masońską agenturą instalowaną od 150 lat w strukturach kościelnych. W czasie SW2 okazało się, że około połowa kardynałów to już ludzie masonerii!!! Niestety okazało się, że również wśród polskojęzycznych kardynałów wielu jest za likwidacją Kościoła i wiary katolickiej. Np. Karol Wojtyła głosował za likwidacją Kościoła i katolicyzmu, a później jako papież (właściwie antypapież) przeprowadził ten proces w praktyce. Jego bardzo długi pontyfikat był wielką katastrofą dla Kościoła katolickiego - można powiedzieć, że JP2 "zgasił światło" w Kościele. Nie będę rozwijał tego wątku tutaj, więcej w eseju: gopher://sdf.org/0/users/qliver/1_TXT-Qliver'a/KarolWojtyla2Qliver.txt Oczywiście polskojęzyczni są z Karola Wojtyły bardzo dumni, postawili mu pomniki w prawie każdym mieście, zarzucili jego portretami wiele Synagog Szatana. Nasuwa się pytanie, co takiego Polacy świętują tak honorując tego żołnierza masonerii? Likwidację Kościoła katolickiego, którą dokończył (kontynuując "dzieło" swoich "wielkich" dwóch poprzedników? JP1 nie wliczam do plejady antypapieży, nie zdążył nabroić.)??? Czy naród katolicki, którym rzekomo są Polacy, świętowałby likwidację Kościoła katolickiego, i był dumny z tego, że wśród likwidatorów-destruktorów byli Polacy? W okresie trwania PRL podmieniono religię katolicką, na jej masońską fałszywkę pod tą samą nazwą, choć o dokładnie odwrotnym zwrocie wektora. Destrukcyjne zmiany, dzięki prymasowi Wyszyńskiemu zostały mocno opóźnione w stosunku do Zachodu. Ale i tak przeszły. A rzekomo katolicki Naród Polski nie protestował, nie walczył, i płynnie się zdekatolicyzował, a faktycznie zsatanizował. Generalnie opór na świecie był słaby, ale był. W PRL nie było go ani śladu, polskojęzyczni "w locie" zmienili religię, i nawet tego nie zauważyli. Czy katolik znający swoją wiarę mógłby ulec takiemu procesowi? Odpowiedź jest oczywista. Miażdżąca wiekszość polskojęzycznych była katolikami tylko formalnie i retorycznie, ale nie faktycznie. A "wielki syn" Narodu Polskiego, Karol Wojtyła, jako antypapież wsławił się bezwzględną walką z katolikami, był pierwszym papieżem w historii kościoła, który zakazał odprawiania mszy katolickich, i suspendował za to księży. Oczywiście polskojęzyczni są z tego bardzo dumni, dlatego postawili mu tyle pomników i wstawiają jego podobizny wszędzie, gdzie się da i nie da. Można powiedzieć, że socjalizm "zakonserwował" w PRL kościół. Polskojęzyczni byli zbyt zajęci walką z jednym diabłem, i nie zauważyli, że drugi, znacznie groźniejszy, pozbawił ich duszy i honoru. Wielu do dzisiaj tego nie zauważyło... MIT DRUGI: MATKA BOSKA POMOŻE POLSCE! ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Drugim najpopularniejszym mitem, po "Polacy są narodem katolickim" jest "Matka Boża pomoże Polsce". W czym pomoże? W przetrwaniu zawieruchy i zamętu, świat spłonie, a Polska pozostanie. Wyznawcy i bezmyślni propagatorzy tego mitu ignorują dwa podstawowe fakty: 1) Wszystko co złego dzieje się w Polsce dzieje się dlatego, że Polacy nie są narodem katolickim, nie przestrzegają katolickiej etyki i moralności, przykazań Bożych, nauki Kościoła katolickiego itd., czyli są faktycznymi i głównymi sprawcami zła, jakie dotyka ich kraj. Więcej, jak opisałem wyżej, duża (jeśli nie największa!) porcja zła gnębiąca świat Zachodni jest pochodną... polskiej głupoty narodowej i jak w zdaniu poprzednim. 2) Owszem, obietnice pomocy a nawet fizyczne interwencje Matki Bożej były, ale większość miłośników tego mitu ignoruje fakt, że OBIETNICE BYŁY WARUNKOWE!!! "POMOGĘ WAM, JEŚLI BĘDZIECIE WIERNI". A Polacy nie są wierni, generalnie nie dotrzymali ani jednego zobowiązania względem Matki Bożej, od Ślubów Lwowskich poczynając. A to była umowa dwustrona - jeśli wy TO, to ja TO. Niedotrzymanie umowy jednej ze stron automatycznie anuluje całą umowę. Polacy nie są jakimś specjalnym narodem wybranym. Matka Boża kocha KAŻDY naród katolicki. Problem w tym, że ani jeden taki naród na świecie już nie istnieje. Mało tego, każdy naród katolicki w pewnym okresie dostał swoje szanse od matki Bożej, i każdy je zmarnował. Polacy w tym względzie nie wyróżniają się niczym pozytywnym względem reszty byłych narodów katolickich. Wręcz przeciwnie, wykazują się wyjątkową głupotą - bo tamci już przez to przechodzili, wystarczyło wyciągnąć wnioski z ich błędów. A nie wyciągnięto żadnych, i ten wybitnie głupi naród sam dobrowolnie wszedł w ślepą uliczkę na wejściu której stoi ogromny drogowskaz PIEKŁO. Matka Boża zwykła dawać trzy ostrzeżenia, którymi daje czas na nawrócenie narodowe i poprawę. Trzy cuda, z których każde kolejne zawiera w sobie większe ostrzeżenie. Polacy dostali swoje cuda, i wszystkie zmarnowali, ostrzeżenia zignorowali, a nawet ich nie zauważyli (nielicznie zwracali na nie uwagę). Kolejnych już nie będzie! KWINTESENCJA UPADKU I KOŃCA - PAŃSTWO POLIN ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Polin jest słowem wywodzącym się z hebrajskiego. Na światło języka codziennego wyciągnął je niejaki PAD, zwany też "rezydentem Judą". Tania dziwka masonerii, pełniąca obowiązki naczelnego błazna i głupola, którego zadaniem było kompromitować Polskę i Polskość na całym świecie, oraz wbijać kolejne gwoździe do trumny Polski. Sami polskojęzyczni człekokształtni go wybrali, a wybrali go ponieważ nie są katolikami, i ponieważ już od dość dawna nie czują się Polakami. Na takie kreatury (tzn. wszystkich wywodzących się z obozu "pomocników Szatana na ziemi") głosuje się z nienawiści do Boga i Polski, co jedynie dowodzi moje wcześniejsze tezy. No i właśnie ta kanalia, w trakcie swojej 10-letniej okupacji fotela Naczelnego Idioty RP3+, co roku publicznie, występując w jarmułce - a jakże! - informowała ogłupione zbiegowisko że "tu jest Polin". I paradoksem jest, że to była jedyna prawda, jaka wyszła z ust tego satanisty w okresie jego oficjalnej służby diabłu na stołku rezydenta Polin. POLIN, chyba tylko dla jaj nazywany 3RP lub RP3+, jest już tylko logicznym następstwem narodowej apostazji polskojęzycznych człekokształtnych. Oficjalne odejście od wiary na poziomie ponad 50% populacji polskojęzycznych (sondaż stowarzyszenia Polonia Christiana wykazał, że po raz pierwszy w historii Polski mniej niż 50% respondentów deklaruje katolicyzm). To wcale nie znaczy, że prawie połowa to katolicy. Katolicy to mniej niż 1%, a "ta reszta", to "katolicy ekumeniczni", czyli de facto zawoalowani sataniści. Widać to po rodzinach - praktycznie nie ma w ogóle katolickich. Bo w tym 1% faktycznych katolików, 75% stanowią nawróceni grzesznicy u schyłku życia. Katolickie polskojęzyczne rodziny liczy się więc nie w procentach, a w promilach. Przysięgi (małżeńskie i inne) składane przez katolików ekumenicznych w Synagogach Szatana nie są brane na poważnie, i miażdżąca większość zobowiązań nie dotrzymuje (wierność małżeńska, wychowanie po katolicku dzieci itp.). Efekty tego widać za oknem - ludobójstwo nienarodzonych stało się sportem narodowym Poliniaków, polskojęzycznych białych dzieci prawie już nie ma (a te, co są, cywilizacyjnie wydają się sprzed 1000 lat, bo nikt ich do cywilizacji nie wychował), miasta robią się kolorowe od barbarzyńców masowo przybywających zagospodarować schedę po upadającej cywilizacji, małżeństwa zawiera mniej niż 50% polskojęzycznych młodych par. Do tego dochodzi masowe poparcie masonerii przez polskojęzycznych (80% czynnych wyborczo to Poliniacy głosujący na polityczne jaczejki masonerii, takie jak PO-PIS, PSL i niefarbowaną lewicę... a i Konfederacja jest już w trakcie infiltracyjnego przejmowania przez masonerię). Agitacja przez Synagogę Szatana za masonerią też w tej sytuacji nie może być żadnym zdziwieniem. Papieże katoliccy karali dożywotnią ekskomuniką za pomaganie masonerii w jakikolwiek sposób, a w polińskich zborach była oficjalnie prowadzona (i jest do dzisiaj) promocja skrajnie antypolskiej i akrajnie antykatolickiej żydo-banderowsko-masońskiej PIS. Wielu kłapłanów Balla robi oficjalnie za promotorów i propagandystów PIS. Nawet główne media masowe Synagogi Szatana, promują masonerię - te "oficjalne" najczęściej loże Wielkiego Wschodu czyli PO, te mniej oficjalne jak Radio KtóreMaRyja - PIS. Radio to, i będąca częścią tej korporacji TV Trwam, odpowiadają za wypromowanie PIS. Czyli ponoszą winę za wszelkie zbrodnie, jakich się dopuścili ich protegowani względem polskojęzycznych człekokształtnych, i względem batustanu Polin. To, jak polskojęzyczni pracodowcy i przełożeni, w dużej części traktują swoich podwładnych i pracowników (oszukiwanie, okradanie, niesprawiedliwie niskie płace) również jest kolejnym dowodem na niekatolickość polskojęzycznych. Z drugiej strony, to jak często pracownicy oszukują pracodawców (np. notoryczne L4, okradanie firm) jest dowodem na to samo, tylko z drugiej strony. Tak nie zachowuje się naród katolicki! Polki słynęły w całej Europie z pracowistości oraz godności i honoru, który z reguły był ich cnotą. Polinianki w dużej części zeszły do ronsztoku, tylu polskojęzycznych dziwek w Europie nie było jeszcze nigdy. Również to polinianki chętnie kurwią się z żołnierzami Allacha i gadającymi małpami. W Wielkiej Brytanii chyba stanowią najwyższy odsetek białych kobiet, które się skundliły. Funkcjonuje nawet tam takie powiedzenie: "żeby mieć Angielkę, trzeba minimum postawić jej piwo... Polka ci postawi piwo". "Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie". Dzisiaj już jasno widać, że nie będzie już nigdy żadnych Rzeczypospolitych, bo nieliczna polskojęzyczna młodzież w 99% jest kompletnie zdepolonizowana i zdechrystianizowana. Dodatkowo została poddana przez rządzącą masonerię masowej debilizacji. Jest to efekt niedopełnienia obowiązków przez rodziców, oraz zła wola - celowa degeneracja - przez masońskie "szkoły", "oświatę", "kulturę", "kościół". Celowo postawiłem cudzysłowy, gdyż te słowa w rozumieniu cywilizacji chrześcijańskiej i masońskiej cywilizacji śmierci znaczą coś zupełnie innego, najczęściej przeciwnego. Nawet wielki żołnierz masonerii, Karol Wojtyła, wielce zasłużony na polu likwidacji kościoła katolickiego, w kwestiach moralnych często wypowiadał się z sensem. Powiedział np., że "naród który morduje swoje dzieci, nie ma przyszłości". I to jest święta prawda, post-polski i post-chrześcijański naród Poliniaków nie ma przed sobą żadnej przyszłości, wyginie w wiekszości do końca tego wieku, podbity, zniewolony, okradziony i zmieciony przez tych, którym sam dobrowolnie dał władzę nad sobą - przez f-szy masonerii, i uruchomioną przez nich masową debilizację, depopulację i podmianę ludności. Dostał więc Poliniak co chciał, dostał to na co głosował. A głosował przez 30 lat na pomocników Szatana na ziemi... ZAKOŃCZENIE ---------------------------------------------------------------------------------------------------- Nie zaliczam się do optymistów, pomimo że jako katolik powinienem nim być. Ale nie potrafię. Ten esej jest chyba najmroczniejszy z wszystkich, jakie popełniłem. Widzę czarno, ale byłbym najszczęśliwszym człowiekiem w Krainie Polin, gdybym się mylił. Marzę, aby przyszłość napluła mi w twarz udowadniając, że bredziłem. Mój pesymizm pogłebia fakt, że sam zaliczam się do tej żałosnej grupy "polskojęzycznych człekokształtnych". Z punktu widzenia katolicyzmu popełniłem (prawie) wszystkie możliwe błędy, które w tym tekście piętnuję. Fakt, że jest to już czas przeszły-dokonany, i że tych błędów nie da się już naprawić, jakoś nie poprawia mi samopoczucia. Z pomocnictwa w budowie Polin wycofałem się, zanim jeszcze powiadomiono nas, czym to jest i gdzie jesteśmy. Chociaż taki malutki plusik na moje konto. W sferze politycznej obudziłem się w okresie 2013/2014. Od tego czasu starałem się walczyć z masonerią, jak mogłem. Aktywnie udzielałem się 10 lat, potem się wypaliłem i straciłem nadzieję i sens dalszej walki. Bo postępów żadnych nie było, a przepaść zaczęła przybliżać się jeszcze szybciej. Moim (wątpliwym) osiągnięciem jest, że nigdy w życiu nie głosowałem na zbrodniczy, skarajnie antypolski i skrajnie antykatolicki PIS. Od 2010 nie głosowałem już na "pomocników Szatana na ziemi", wcześniej niestety zdarzało się. Byłem głupi, zmądrzałem jak już było stracone wszystko. Najgorsze jest to, że ten satanistyczny obłęd zacząłem dopiero dostrzegać, gdy z niego wyszedłem, i stanąłem z boku. Niestety 99% polskojęzycznych człekokształnych w moim otoczeniu tego nie widzi, i nie chce zobaczyć. Będą wiernie służyć diabłu do samego końca, a gdy przyjdzie ten koniec, będą zaskoczeni jak każdy idiota nierozumiejący co się dzieje. Nie mam żadnych wątpliwości, że świat w którym żyję, kończy się. Cywilizacja, której osiągnięcia zbyt późno poznałem, już nie istnieje. A to, co nadchodzi, co sami sobie zafundowaliśmy, przeraża mnie. Modlę się tylko, abym nie dożył "ostatniego pożaru Rzymu". I jestem przerażony, jaką przyszłość zafundowałem swoim dzieciom... Jestem też boleśnie świadomy, że na ziemi rządzi Antychryst, którego sami zaprosiliśmy. My, to znaczy pseudo-katolicy i pseudo-chrześcijanie. Katolicyzm przetrwa, bo jest jedyną prawdziwą religią. Ale w podziemiu, w katakumbach, gdzie już jest od dobrych 50 lat. Kościół istnieje, i bramy piekielne go nie przemogą, ale zanim przyjdzie Boża sprawiedliwość, doświadczymy na własnej skórze słonego smaku piekła, na jakie zasłużyliśmy, i które sami sobie zgotowaliśmy. Trudno być optymistą tak postrzegając rzeczywistość... BIBLIOGRAFIA: ---------------------------------------------------------------------------------------------------- 1) Magisterium Kościoła katolickiego: - "Pascendi Dominici Gregis / O zasadach modernistów" Pius X wyd.08-09-1907 - "Notre Charge Apostolique / O błedach Sillonu" Pius X wyd.25-08-1910 - "Mortalium Animos / O popieraniu prawdziwej jedności religii" Pius XI wyd.06-01-1928 - "Graves De Communi / O demokracji chrześcijańskiej" Leon XIII wyd.18-01-1901 - "Satis Cognitum / O jedności Kościoła" Leon XIII wyd.28-06-1896 - "Rerum Novarum / O kwestii socjalnej" Leon XIII wyd.15-05-1891 - "Sapientiae Christianae / O obowiązkach chrześcijan jako obywateli" Leon XIII wyd.10-01-1890 - "Immortale Dei / O państwie chrześcijańskim" Leon XIII wyd.01-11-1885 - "Humanum Genus / O masonerii" Leon XIII wyd.20-04-1884 - "Diuturnum Illud / O władzy politycznej" Leon XII wyd.29-06-1881 - "Quanta Cura & Syllabus Errorum / O błędach modernizmu" Pius IX wyd.08-12-1864 - "Quo Graviora / O wolnomularstwie" Leon XII wyd.13-03-1825 2) ks. Dominique Bourmaud "Sto lat modernizmu. Źródła II Soboru Watykańskiego" wyd. DeReggio 2021 3) Prace zbiorowe (Wydawnictwo diecezjalne i drukarnia w Sandomierzu oraz TeDeum): - "Protestantyzm potępiony przez papieży" - "Socjalizm i komunizm potępiony przez papieży" - "Liberalizm potępiony przez papieży" 4) praca zbiorowa TeDeum "Ekumenizm grzechem przeciw miłości" 5) praca zbiorowa TeDeum "Konsekracje biskupie arcybiskupa Lefebvre'a, Ekskomunikowana Tradycja?" 6) abp Marcel Lefebvre "Kościół przesiąknięty modernizmem" 7) Paul A. Fisher "Szatan jest ich Bogiem. Encykliki papieskie i wolnomularstwo" 8) Georges Virebeau "Papieże wobec masonerii" 9) Bp Jerzy F. Dillon D.D. "Masoneria zdemaskowana, czyli walka antychrysta z Kościołem i cywilizacją chrześcijańską" 10) Dietrich von Hildebrand "Spustoszona winnica" wyd. FRONDA 11) Dietrich von Hildebrand "Koń trojański w mieście Boga" wyd. FRONDA 12) ks. Matthias Gaudron "Katechizm o kryzysie w Kościele" wyd. TeDeum 2001 13) ks. Michel Simoulin, ks. Alain Lorans, ks. Philippe Marcille "Czy nowy katechizm jest katolicki?" wyd. TeDeum 2003 14) praca zbiorowa TeDeum "Od ekumenizmu do milczącej apostazji. 25 lat pontyfikatu JP2" 15) Abp Jan Paweł Lenga "Przerywam zmowę milczenia. O kryzysie w Kościele, herezji, apostazji i grzechach zaniedbania" wyd. Wydawnictwo Św. Tomasza z Akwinu 16) Abp Jan Paweł Lenga "Trzeba ratować Kościół!" wyd. Wydawnictwo Św. Tomasza z Akwinu 17) x. Patryk de La Rocque FSSPX "Papież Asyżu. Zastrzeżenia wobec beatyfikacji Jana Pawła II" 18) Daniel Le Roux "Piotrze, czy mnie kochasz? Jan Paweł II - papież Tradycji, czy papież rewolucji?" 19) ks. Walenty Gadowski "Apologetyczny katechizm katolicki" wyd. TeDeum 2002 20) Św. J.S. Pelczar "Obrona religii katolickiej" wyd. PROHIBITA 2016 21) ks. Jan Piwowarczyk "Katolicka etyka społeczna" 2 tomy, wyd. ANTYK 22) ks. Edouard Hugon OP "Podstawy filozofii katolickiej" wyd. DeReggio 2018 23) O. Józef Innocenty Maria Bocheński OP - wszystko, wydał ANTYK 24) O. Jacek Woroniecki OP - wszystko, wydał ANTYK 25) ks. mjr Józef Warszawski TJ "UNIWERSALIZM. Zarys narodowej filozofii społecznej" wyd. CapitalBook 2017 26) ks. Wiktor Cathrein SJ "Po co katolikowi Kościół?" wyd. TeDeum 2001 27) ks. Michał Poradowski "Talmud czy Biblia?" wyd. FULMEN 1993 28) ks. Michał Poradowski - wszystko (z wyjątkiem w/w), wydał NORTOM 29) Roberto de Mattei "Dyktatura relatywizmu" wyd. PROHIBITA 2009 30) Michael Davies "Liturgiczne bomby zegarowe" 31) Michael Davies "Sobór papieża Jana" 32) Michael Davies "Nowa msza papieża Pawła" 33) ks. Waldemar Chrostowski "Bóg, Biblia, Mesjasz" wyd. FRONDA 2015 34) ks. Waldemar Chrostowski "Kościół, Żydzi, Polska" wyd. FRONDA 2015 35) ks. Waldemar Chrostowski "Prawda, Chrystus, Judaizm" wyd. FRONDA 2018 36) G.K. Chesterton - wszystkie nie-powieści (apologetyczne), różne wydania 37) Grzegorz Kucharczyk "Chrystofobia. 500 lat nienawiści do Jezusa i Kościoła" wyd. FRONDA 2020 38) Grzegorz Kucharczyk "Chrystianitas. Od rozkwitu do kryzysu" wyd. PROHIBITA 2015 39) Grzegorz Kucharczyk "Chrystianitas. Między Niemcami a Rosją" wyd. PROHIBITA 2016 40) Grzegorz Kucharczyk "Kryzys i destrukcja. Szkice o protestanckiej reformacji" wyd. PROHIBITA 2017 41) C.S. Lewis "Listy starego diabła do młodego" wyd. MEDIA RODZINA 1990 (reprint wydania PAX) 42) Roman Konik "W obronie Świętej Inkwizycji" wyd. WEKTORY 2004 43) Bartosz Ćwir "W obronie wypraw krzyżowych" wyd. PROHIBITA 2019 44) Bartosz Ćwir "Krucjaty a sprawa polska" wyd. PROHIBITA 2020 45) Św. J.S. Pelczar "Rewolucja francuska wobec religii katolickiej i jej duchowieństwa" wyd. OSTOJA 46) Teodor Jeske-Choiński "Walka Lutra z katolicyzmem" wyd. OSTOJA 47) Bogusław Wolniewicz, Zbigniew Musiał "Ksenofobia i wspólnota" wyd. ANTYK 2010 48) Rafał Piguła "Kara śmierci po katolicku" wyd. MagnaPolonia 2021 49) Diane Moczar "Jak Kościół katolicki ocalił zachodnią cywilizację" wyd. AA 2014 50) Vittorio Messori "Czarne karty Kościoła" wyd. Księgarnia św. Jacka 1998 51) Colin Duriez "Anno Domini 33. Rok, który odmienił świat" wyd. AMBER 2007 52) Dariusz Rozwadowski "Kościół w obliczu rewolucji. Marksistowski marsz przez instytucje Kościoła katolickiego" wyd. PROHIBITA 2021 53) Anna Mandrela "Tomizm Garrigou-Lagrange'a wobec wizji filozoficznej Teilharda de Chardin" wyd. DeReggio 2019 54) Anna Mandrela "Kościół katolicki wobec Buddyzmu" wyd. DeReggio 2018 55) Anna Mandrela "Chanuka czy krzyż? Kulisy relacji polsko-żydowskich" wyd. CapitalBook 2024 56) Adam Wielomski "Chrześcijaństwo i Europa wobec sekularyzacji. Religia w niemieckiej myśli politycznej XX wieku" wyd. Towarzystwo Naukowe Myśli Politycznej i Prawnej 2018 57) Adam Wielomski "Zabójcy Zachodu. Prawica i lewica nietzscheańsko-heideggerystyczna" wyd. ProVitaBona 2022 58) Adam Wielomski "Myśl polityczna reformacji i kontreformacji" wyd. Wydawnictwo von Borowiecky 2023/2025 (2 tomy) 59) Adam Wielomski "Teokracja papieska 1073-1378. Myśl polityczna papieży, papalistów i ich przeciwników" wyd. Wydawnictwo von Borowiecky 2023 60) Leszek Misiak "Tracimy Kościół czyli zawał Polski" wyd. AURORA 2019 61) Stanisław Krajski, książki z serii "Masoneria polska...", wyd. Wydawnictwo św. Tomasza z Akwinu 62) Stanisław Krajski "Spisek przeciwko Matce Bożej (i Polsce). Czy Matka Boża wzywa nas do walki?" wyd. Wydawnictwo św. Tomasza z Akwinu 63) Stanisław Krajski "Żywe trupy i masoneria. O budowaniu Królestwa Szatana na Ziemi" wyd. Wydawnictwo św. Tomasza z Akwinu 64) Michał Krajski "Luter i Różokrzyżowcy" wyd. 3DOM 2018 65) Michał Krajski "Okultystyczne korzenie światowej rewolucji" wyd.FRONDA 2020 66) Michał Krajski "Ateizm" wyd. Wydawnictwo św. Tomasza z Akwinu 2025 67) pod redakcją Michała Krajskiego "Masoneria, Paweł VI i kult człowieka" 68) Jerzy Kowalski, Józef Bar "Europejski antykościół" wyd. REKURS 2005 69) Praca zbiorowa z 1927 roku "Nacjonalizm a katolicyzm. Opinie biskupów, uczonych, polityków i publicystów współczesnych", wyd. OSTOJA 70) Roman Dmowski "Kościół, naród, państwo" (wiele różnych wydań) 71) Jędrzej Giertych "Tragizm losów Polski" wyd. OSTOJA 72) Jędrzej Giertych "W obliczu zamachu na kościół" wyd. OSTOJA 73) Jędrzej Giertych "Jeszcze o zamachu na Kościół" wyd. OSTOJA 74) Maciej Giertych "I tak nie przemogą! Antykościół, antypolonizm, masoneria" wyd. NORTOM 75) Józef Mackiewicz "W cieniu krzyża" wyd. KOTRA 2019 76) Józef Mackiewicz "Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy" wyd. KONTRA 2019 77) John Robison "Dowody spisku przeciwko religiom i rządom Europy" wyd.WEKTORY 2024 78) Michael S. Rose "Żegnajcie dobrzy ludzie. Jak ateiści i homoseksualiści opanowali amerykańskie seminaria" Wyd. AA 2002 79) Józef Białek "Czas spisków. Nieznane historie znanych wydarzeń" Wyd. WEKTORY 2025 80) Ewa Marcinkowska "A jednak spisek! Klub Bilderberg - Globalizacja i suwerenność państw. Droga do nowego porządku świata." Wyd. 3DOM 2022 81) Jan Białek "TECH.2" Wyd. GARDA 2025